poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 1


Dwa bilety. To one zmieniły tyle w naszym życiu. Śmiesznie to brzmi, ale tak, to prawda. Bilety do Londynu. Jak to się stało? Zwyczajnie. Oto nasza historia:



 Nasza kuzynka  wyjechała do Anglii w poszukiwaniu pracy. I jak widać znalazła. Zaprosiła nas na wakacje. Miałyśmy mieszkać tam same, gdyż ona wybiera się do Francji. Jest architektem i szuka       w tym romantycznym kraju inspiracji. Przynajmniej tak utrzymywała. Oczywiście nie obyło się bez wielokrotnych kłótni z rodzicami, którzy nie chcieli o tym słyszeć. Po długotrwałych mediacjach w końcu doszliśmy do porozumienia. Zgodzili się. Bardzo nam na tym zależało, więc nie mogłyśmy ukryć naszego zadowolenia. Dziwaczne tańce, okrzyki, śpiewy towarzyszyły nam podczas pakowania się na tę wymarzoną wycieczkę. Uwierzcie, nie chcielibyście tego widzieć. Nasze umiejętności wokalne czy też taneczne stoją pod wielkim znakiem zapytania. Wycie rozlegało się zapewne po całej okolicy. Wyobrażam sobie spojrzenia przechodniów spoglądających w stronę otwartych okien, w których dwie zwariowane nastolatki demolują swoje szafy i skręcają się ( tzn. tańczą) w rytm piosenek One Direction. To, że lubimy ten zespół to mało powiedziane. My go wręcz ubóstwiamy! To dlatego tak bardzo cieszyłyśmy się wyjazdem do Londynu! Nie długo mają tam koncert i my się na niego wybieramy! Czy to nie cudowne? Nie mogłyśmy w to uwierzyć- rodzice pozwolili nam SAMYM jechać do LONDYNU na całe WAKACJE! W życiu nie pomyślałybyśmy, że coś takiego może nas spotkać. Chodzi o to, że rodzice nigdzie nas nie puszczali! A teraz, TO! Hahaha, warto było czekać. Zobaczymy One Direction! Aaaaaaaaaaa!

Trzy dni później…

Natalia:
-I nie chodźcie po zmroku. Ktoś was zaatakuje, poderżnie gardło, odetnie palce i wyrzuci resztki zmasakrowanego ciała w pobliski śmietnik, w którym grzebią koty w poszukiwaniu posiłku.- ostrzegał tata. Jego wizje przyprawiały mnie o mdłości. Gdzie on to wyczytał? Nieważne, nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wsiądziemy do tego samolotu.
- Ciągle mam wątpliwości… przecież one nigdy nie były same tak daleko od nas. Macie często dzwonić!- mówiła mama. Bałam się, że za chwilę wszystko odwołają. Jednak nie. Pożegnałyśmy się z rodzicami i bratem. Weszłyśmy do samolotu i wygodnie się rozsiadłyśmy. Cisza.
- Julka, a jak ten samolot się rozbije! Zabijemy się! Na pewno się zepsuje kilka kilometrów po starcie i już nigdy nikt nas nie zobaczy! Mama wpadnie w depresje! A tata pewnie zacznie pić! A Daniel wyrośnie na seryjnego mordercę! I…- nie wytrzymałam i wydusiłam z siebie wszystkie wątpliwości.
-Natalia zamknij ten głupi ryj! Jeszcze raz coś powiesz o katastrofie lotniczej to ci przywalę tak, że stracisz przytomność i obudzisz się zaraz po koncercie chłopaków, na który w takim wypadku pójdę sama.- oświadczyła z irytacją Julia.
-No chyba nie! Debilka jednak z ciebie jest. Beze mnie nawet cię nie zauważą buhahahaha!
-W ogóle nas nie zauważą. Wiesz ile tam będzie ludzi?
-Za dużo, zdecydowanie za dużo.
I mniej więcej tak to wyglądało. Kilka godzin później wylądowałyśmy. Nie mogłyśmy się do czekać, kiedy znajdziemy się już w „naszym” mieszkaniu. Chciałyśmy się rozpakować i pozwiedzać trochę okolicę. A już za dwa dni będzie koncert! Chyba nie wytrzymam!
-Julka! Julka! Julka! Umieram. To się nie dzieje naprawdę. Uszczypnij mnie, bo ja w to chyba nie wierzę!- krzyczałam z zachwytu.
Uszczypnęła mnie...
-Au! Oszalałaś?
-Miałam cię uszczypnąć.
-Tak się tylko mówi. Odwdzięczę się, zobaczysz!
-Jasne, Natalko. – odrzekła Julka i uśmiechnęła się słodko.
Złapałyśmy taksówkę. Kłóciłyśmy się, która z nas ma mówić. Jesteśmy strasznie nieśmiałe. Chciałabym to zmienić, ale no… nie potrafię. To silniejsze ode mnie. Poza tym nasz angielski nie jest perfekcyjny. Nie miałyśmy zbyt dużo sytuacji, w których trzeba było posługiwać się tym językiem. W końcu mówiłam ja. Ulżyło mi, kiedy mężczyzna pokiwał głową na znak, że rozumie. O Boże! Dziękuję ci! Byłam z siebie bardzo dumna i z wyższością weszłam do taksówki jako pierwsza, spoglądając na Julię wzrokiem zwycięzcy.
Julia:
Dojechałyśmy na miejsce. Zapłaciłyśmy, podziękowałyśmy itd. Chciałam być już w środku. Weszłyśmy. Otworzyłyśmy drzwi na 3. piętrze. Moje pierwsze wrażenie: Wow! Natalia! Czy ty też  to widzisz?
-Wyobraź sobie, że jeszcze nie oślepłam. Ha! Będzie genialnie! Zobaczysz.- odpowiedziała.
- No raczej. – uśmiechnęłam się.
Z dużych okien miałyśmy widok na Londyn. Cudownie! I pomyśleć, że jeszcze kilkanaście dni temu siedziałam w dusznej sali, czekając na mego wybawiciela- dzwonek na przerwę. W porównaniu z tamtą wizją, rzeczywistość była rajem! Dziękuje mamo! Dziękuję tato! Dziękuję kochana kuzynko! Witaj Anglio! Masz zaszczyt gościć dwie najbardziej stuknięte dziewczyny Polski. Panie i Panowie nastała nowa era! Era Julii i jej znacznie gorszej siostry Natalii!
-Jesteś głodna?- przerwało moje rozmyślania to wyrodne dziecię, Natalia.
-Owszem. A ty?
- Też… W takim razie zrobię naleśniki z Nutellą!

__________

Pierwszy rozdział już za mną. Co myślicie? ;)

A.

7 komentarzy:

  1. zapowiada się świetnie, czekam na więcej:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Już mi się podoba :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jestem pełna pozytywnych wrażeń :D Musze tu częściej zaglądać ^^ Pozdrawiam i życzę weny: Avampi.

    OdpowiedzUsuń
  4. osz w mordeczkę, ale mieszkanie im dałaś :D
    ogólnie się fajnie zapowiada, lecę czytać dalej ;P

    OdpowiedzUsuń
  5. No spoko jest. Potem doczytam resztę i skomentuję znowu :D

    Zapraszam też do mnie na:
    www.lets-make-a-move.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Fajne.Podoba mi się. Napewno od teraz będe to czytała

    OdpowiedzUsuń
  7. SUPER!!! Masz dar :) PO pierwszym rozdziale to widać... NIe mówię tego każdemu ;)

    OdpowiedzUsuń

♥♥♥