sobota, 21 września 2013

Rozdział 16

Julia:

Natalia, to człowiek bardzo uparty. Z łatwością przychodzi jej obrażać się, a już zwłaszcza na swoją starszą siostrę. Kiedy  t a m t e g o  dnia  rano, w końcu zostaliśmy wypuszczeniu przez zdezorientowaną sprzątaczkę, migiem popędziliśmy do samochodu i z oszałamiającą prędkością pokonaliśmy dzielące nas kilometry do domu chłopaków. Niall sprintem pobiegł do drzwi i zaprosił mnie do środka. Na nic się to zdało. W korytarzu natknęliśmy się na nieźle wkurzonego Liama, a obok niego trzymającego się za głowę i pojękującego Zayna. Najpierw blondyn potem ja próbowaliśmy wytłumaczyć zaistniałą sytuację. Na próżno. Payne nie tyle zdenerwowany był z powodu naszej przedłużającej się randki, o ile o to, że nie został poinformowany ani on, ani Natalia. Dowiedziałam się również jak to troskliwa siostra nie mogła zasnąć, cała podenerwowana, że rodzice zaraz do niej zadzwonią, prosząc do telefonu ich starszą córkę. Skruszeni przeprosiliśmy za nasz brak wyobraźni i nieodpowiedzialne zachowanie. Teraz natomiast siedzę w kuchni  w moim i Natalii tymczasowym mieszkaniu i zastanawiam się jak udobruchać tę pamiętliwą szesnastoletnią istotę, która od kilku dni wydaje się być śmiertelnie urażona. Na zewnątrz padał drobny deszcz, a na niebie graniczyło z cudem dopatrzenie się innej barwy od szarości. Można zatem sobie wyobrazić jak trudno było mi w dzisiaj wstać o tak wczesnej porze. Była bowiem godzina 7.00.  W planach miałam przygotowanie niebiańskiego śniadania, a głównym składnikiem, za który zostałabym surowo skarcona przez mamę, miały być lody w gigantycznych ilościach. Patrząc jednak za okno zastanawiałam się, czy to rzeczywiście dobry pomysł. Po chwili namysłu porzuciłam wszelkie wątpliwości, twierdząc, że ten smakołyk z pewnością pozwoli Natalii bardziej przychylnie spojrzeć na mą osobę. Zakasałam rękawy. Nadchodzi kolejny wspaniały dzień naszych zdumiewających wakacji. Dlaczego? Spojrzałam jeszcze raz na kalendarz. Nie ma wątpliwości, że dziś czwartek. A co miało stać się w  t e n  czwartek? Natalia Majerska jest umówiona z Harrym Stylesem. Pisnęłam na samą myśl o tym. W końcu nie tylko ja zasługuję na spotkanie z idolem. Jedno mnie zastanawiało. Zawsze myślałam, że to  Zayn podoba się jej najbardziej. Jednak skoro sobie nie przypadli do gustu, dlaczego ma od razu skreślać Harrego? Jest równie przystojny, mądry, zabawny i utalentowany. Niczego mu nie brakuje. Zobaczymy co z tego wyniknie.

***
 Louis:

Nie mogę na to patrzeć. On jest chyba ślepy. Jak tam można? No jak?!
Harry chodził uśmiechnięty od ucha do ucha po kuchni i co chwilę szukał swego odbicia to w dzbanku na wodę, w garnku stojącym na kuchence, czy też łyżce. Zaczął nawet pogwizdywać. Natomiast w o wiele mniej przyjemnym nastroju był Zayn. Wszyscy dobrze wiedzą, że Styles za kilka godzin ma randkę z Natalią. Osobiście gardzę zachowaniem naszego  najmłodszego członka zespołu. Czy on nie widzi, że Malik pierwszy raz od dłuższego czasu okazał poważne zainteresowanie dziewczyną! Tak, tą samą Natalią, z którą umówił się zadowolony brunet. Myślałem, że jest mądrzejszy, bardziej spostrzegawczy. Przechadzał się po pokoju niczym pan i władca. Niby przypadkiem wystawiłem nogę, o którą chwilę później potknął się Harry. Z podłogi dosłyszałem cichy jęk, a później serię przekleństw. Chyba się komuś humor zepsuł. Próbując ukryć szyderczy uśmiech, zacząłem przepraszać i pomogłem wstać przyjacielowi. Mulat siedzący obok, tym razem zadowolony patrzył na nową koszulę Stylesa poplamioną resztkami jajecznicy, której, oczywiście, nikt nie był łaskaw posprzątać z podłogi.
- Radziłbym zmienić ubranie przed wyjściem. Sądzę, że Natalia nie gustuję w mężczyznach tarzających się w jedzeniu – odezwał się Zayn i odmaszerował przynajmniej  trochę odgrywając się na chłopaku.
Harry mruknął coś niezrozumiałego i energicznie wyszedł z kuchni, pozostawiając mnie samego. To nie był koniec. Upewniłem się, czy nikogo nie ma w pobliżu. Skoro Zayn nie potrafi walczyć o swoje, to ja zrobię to za niego. Wyciągnąłem telefon i wybrałem numer Paula. Po kilku sygnałach usłyszałem głośne „Halo”.
- Słuchaj, mam prośbę – zacząłem. – Chodzi o Harrego. Koniecznie musisz mu znaleźć jakieś zajęcie na dzisiejszy wieczór. To bardo ważne…

***
 Natalia:

Zerknęłam po raz setny  na zegarek. Osiemnasta  piętnaście. Osiemnasta piętnaście
- Osiemnasta piętnaście!- krzyknęłam do kota, który jeszcze chwilę temu dumnie szedł przez chodnik. Teraz czmychnął gdzieś w ciemny zaułek, gdzie nie słychać tak dosadnie mojego głosu.
Zirytowana kopnęłam puszkę po coca- coli, którą  jakiś człowiek bez wyobraźni rzucił na trawnik obok miejsca, w którym stałam. Umówił się ze mną na siedemnastą. Pamiętam, dokładnie pamiętam. Chuchnęłam kilka razy w ręce. Nie można nazwać dzisiejszego dnia, najcieplejszym. Obłoczek pary wydobył się z moich ust, kiedy głęboko westchnęłam. Próbowałam się uspokoić. Raz, dwa, trzy.
Wcale cię nie wystawił!
Raz, dwa, trzy.
 Nie! Licz do dziesięciu, to bardziej uspokaja. Wdech.
Raz, dwa, trzy, cztery, pięć...
Styles, ty gnojku!  Specjalnie ubrałam sukienkę, zrobiłam makijaż. A ty, ty…
Pojedyncza łza spłynęła po moim policzku. Zazgrzytałam zębami. Byłam zła, wściekła i smutna. Mógł mnie nie zapraszać. Nie robić durnych nadziei. Na co mu to było? Wystarczyłoby mi samo to,  że mogłam ich spotkać, nie potrzebowałam żadnych randek, więc czemu teraz…
Z furią wyciągnęłam z kieszeni telefon i usiłowałam się dodzwonić do chłopaka. Automatyczna sekretarka. Oczywiście, bo czegóż można się było spodziewać?  Na pewno jest zajęty i nie miał czasu nawet wysłać krótkiego sms-a, że jednak nie przyjedzie. Zmarznięta i zdenerwowana do granic możliwości zamówiłam taksówkę. Nie wrócę teraz do mieszkania, w którym Julia zapewne opowiada pani Williams, jak to świetnie muszę się bawić w towarzystwie takiej sławy jaką jest Harry Edward Styles.  Kilka minut czekałam za nim zjawił się samochód, mający zawieść mnie… właściwie to gdzie? Znałam tylko jeden adres, tutaj, w Londynie. Rozsiadłam się wygodnie na tylnym siedzeniu i patrzyłam przez okno na mijanych ludzi. Musiałam się trochę uspokoić, w końcu znowu odwiedzę dom moich idoli. Na próżno starałam się opanować . Im bliżej byłam celu mojej podróży tym bardziej się nakręcałam. Zastanawiałam się czemu się nie zjawił, czemu nic nie powiedział, czemu nie odwołał? Kretyn, kretyn, kretyn.  Chciałam wrzeszczeć. Każdy, kto choć trochę mnie zna, wie, że nie powinno doprowadzać się mnie do takiego stanu. Za późno, Harry o tym nie wiedział. Teraz pożałuje. Ten skończony debil, ten przystojny i utalentowany debil! Taksówka zatrzymała się. Zapłaciłam za przewóz i rzuciłam się do drzwi domu. Waliłam pięściami i czekałam. W końcu usłyszałam jak ktoś zaniepokojony gwałtownym dobijaniem się, przekręca zamek w drzwiach. Otworzył mi Niall.
- Jest Styles?!- huknęłam, a przerażony Horan cofnął się o dwa kroki. Pokręcił przecząco głową, nie mogąc wykrztusić słowa. Weszłam pewnie do środka i odsunęłam przeszkodę, to jest zszokowanego blondyna. Wbiegłam dalej, rozglądając się za czymś, a raczej za kimś komu mogłabym przywalić. Na horyzoncie pojawił się Louis. Siedział rozłożony na kanapie i oglądał jakiś denny serial. Na mój widok rozdziawił usta.
- Czy zastałam Liama? – zapytałam na pozór spokojnym głosem. Przygładziłam włosy i uśmiechnęłam się sztucznie do Tomlinsona. Zapadła cisza. – Tak czy nie?- rzuciłam mu mordercze spojrzenie.
- Chyba bierze prysznic – nie słuchałam dłużej pędząc  w stronę łazienki.  Zasłoniłam sobie oczy jedną ręką, a drugą otworzyłam z hukiem drzwi, które o dziwo nie były zamknięte.
- Liam! Tu Natalia. Jeśli masz jakiekolwiek wątpliwości, to owszem, mam zasłonięte oczy, ale chyba długo tak nie wytrzymam, więc bądź łaskaw  i  nie wychodź przez następne kilka minut, kiedy będę ci relacjonować pewną sprawę – zakomunikowałam. Nie słyszałam już szumu wody, a więc słucha. – Nie uwierzysz, co Harry zrobił. Po prostu… w głowie mi się to nie mieści. Miałam do niego pełne zaufanie, a tu takie coś! Wiesz chyba, że byliśmy dzisiaj umówieni. Na siedemnastą, sam tak ustalił. Ubrałam się bardzo ładnie. Tak, Liamie, potrafię się wystroić, o czym zresztą się sam przekonasz, kiedy tylko wyjdziesz z kabiny. Nawet, wyobraź sobie, umalowałam się. Nie rób tam takiej zdziwionej miny. Nie, nie podglądam, ale jestem pewna, że strzelasz minę typu: To ma być żart?, więc nie. Naprawdę zrobiłam najprawdziwszy makijaż, a później czekałam. Pięć minut, dziesięć. Po dwudziestu lekko się zirytowałam, ale kiedy minęła godzina! Owszem, pełna godzina i nadal po mnie nie przyjechał, chyba możesz sobie wyobrazić moje oburzenie. Czy dzwoniłam? Ha! I to ile razy! „Proszę nagrać wiadomość, bla bla bla”. Tylko to słyszałam. Wpadłam w furię, tak Liamie, przyznaję się. Wyzwałam go od dupków i takich tam. Nie obwiniaj mnie wszakże, przecież wiesz, co człowiek potrafi powiedzieć pod wpływem emocji! Zdecydowałam się tutaj przyjechać. Myślałam, że jeśli go tu zastanę, to będzie jego marny koniec. Jednak, miał szczęście i jest nieobecny, o czym poinformował mnie  Niall. Dowiedziałam się natomiast, że ty jesteś w domu, więc jako mój przyjaciel, bo nim jesteś prawda? Powinieneś się o tym dowiedzieć i powiedzieć, co o tym myślisz. Tylko…- teraz już się opanowałam. Oddychałam spokojnie. Dotarła do mnie cała absurdalność sprawy.- W zasadzie, czego się spodziewałam? Nie możecie tak naprawdę zakochać się w fance. O to chodzi, tak? Nie wiem, czy wiesz, ale od samego początku kochałam Zayna. Najpierw po prostu mi się spodobał. Sam musisz przyznać, że bardzo przystojny z niego człowiek. Ty także jesteś niczego sobie, żeby nie było, ale on był w moim guście. Potem dowiadywałam się o nim coraz więcej i więcej i zaczęłam doceniać nie tylko jego wygląd, ale i osobowość. Wiem, taka platoniczna miłość. Zupełnie śmieszna, ale kiedy was spotkałyśmy, pomyślałam, że skoro jedno marzenie się spełni, to drugie też. Jednak Zayn raczej za mną nie przepada. Wygłupia się z Harrym i wszyscy widzą, że to tylko żarty. Kiedy więc Styles mnie zaprosił, pomyślałam: „czemu nie?”. Mogę spróbować,  przecież też go kocham, nie do końca w ten sposób co Malika, ale jednak. A teraz mnie wystawił. Jestem aż taka okropna? Co ty o tym myślisz Liam?
Cisza jaka zaległa po moim monologu wydawała się nie do zniesienia. Czy on w ogóle mnie słuchał? Może tam przysnął z nudów, albo się ze mnie naśmiewa, myśląc jakie to głupie i naiwne ma fanki? Jaka ze mnie idiotka. Znowu się skompromitowałam!
- Skoro nie chciałeś słuchać, to trzeba było mi powiedzieć. Wiesz co, Liam, ty też jesteś wredny! – krzyknęłam i  z impetem trzasnęłam za sobą drzwiami. Oparłam się plecami o ścianę próbując powstrzymać napływające do oczu łzy. Nagle usłyszałam, że ktoś wychodzi z pokoju obok. Podniosłam głowę i ujrzałam… Liama! Wytrzeszczyłam oczy i rzuciłam szybkie spojrzenie na drzwi łazienki. O  Boże, o Boże, co ja najlepszego zrobiłam! Zakryłam usta ręką.
- Cześć! – uśmiechnął się szeroko niczego nie świadomy Payne. – Wołałaś mnie?
Myślałam, że spalę się ze wstydu. Tutaj jest Liam. Na kanapie siedzi ten kłamca, Louis, a drzwi otworzył mi Niall. Harrego nie ma w domu, to znaczy, że…  Nieee! Nie! Nie, nie , nie!
Zobaczyłam uginającą się klamkę pod ciężarem czyjeś dłoni. Z łazienki wyszedł Mulat w samych bokserkach. Uśmiechał się przepraszająco. Zayn wysłuchał tego wszystkiego! Czułam jak palą mnie policzki. Miałam na dzisiaj dosyć wrażeń. Zbiegłam po schodach, nie chcąc dłużej na nich patrzeć. Będą się ze mnie wyśmiewać do końca życia. Mijając salon, spojrzałam na Louisa z żalem.
- Czemu mi nie powiedziałeś, że on tam jest?!
Zamurowało mnie. Tomlinson obrócił się i najzwyczajniej w świecie się roześmiał. To przez niego się skompromitowałam, a on nie okazał żadnej skruchy. Gorzej, jego to rozbawiło! Świetnie, nie ma to jak zawieść się na własnych idolach drugi raz w ciągu jednego dnia.
 Pobiegłam w stronę drzwi.

Zayn:

Poczułem jak ktoś walnął mnie w  głowę. Nie mam o to żalu, bo pewnie dalej bym tak stał, patrząc na uciekającą Natalię.
- Leć za nią! Na co czekasz?! – krzyknął Liam, wybudzając mnie z transu.
Nie wiele myśląc popędziłem za dziewczyną, która znikała za drzwiami. Wybiegłem na zewnątrz. Poniewczasie uświadomiłem sobie, że nie mam na sobie nic oprócz bokserek. „Gratulacje idioto” pomyślałem wzdrygając się zimna. Natalia stała pod dachem domu i płacząc, starała się do kogoś dodzwonić. Podbiegłem i chwyciłem ją mocno za rękę. Szarpała się i krzyczała, ale ja nie puszczałem. Nie teraz, kiedy wyznała mi miłość. Co z tego, że przypadkiem? Przycisnąłem ją do ściany.
- Czego chcesz?! – wrzasnęła, a ja zakryłem jej usta drugą ręką, bojąc się, aby któryś z sąsiadów nie zainteresował się sceną tutaj rozgrywającą. Otworzyła szeroko oczy, a ja uśmiechnąłem się, bo wiedziałem, że gdyby mogła rzucała by obelgi na prawo i lewo…
Ale nie mogła.
Fakt, że potrafiłem się teraz śmiać, chyba bardziej ją zirytował, bo zaczęła mnie kopać.
I kiedy tak spojrzałem na nią, rozwścieczoną i bezsilną, wydała mi się jeszcze piękniejsza, więc zrobiłem to, co każdy facet na moim miejscu by zrobił.
Pocałowałem ją.


__________

Hope, you like it.
Chciałabym, żeby choć raz pojawiło się tutaj chociaż 20 komentarzy, ale to chyba tylko moje złudne marzenie.

A.