poniedziałek, 28 października 2013

Rozdział 17

Dla Asurii, Marcel cel, Dj Malik i pewnego Anonima

Harry:

Czułem wszechogarniającą frustrację, kiedy Paul dwie godziny temu poinformował mnie o bardzo ważnym wywiadzie. Ta nagła wiadomość wydała mi się nieco podejrzana, ale pojechałem.  Nie miałem wyjścia. Na miejscu okazało się, że prowadzący nie był w ogóle przygotowany. Zadawał mi pytania ewidentnie wymyślone na poczekaniu. Wściekły zadzwoniłem do naszego menagera. Męczyłem go, aż w końcu mi powiedział, że to Louis poprosił go, żeby mnie czymś zająć. Zamurowało mnie. Po pierwsze nie spodziewał się tego po najlepszym przyjacielu, po drugie przypomniałem sobie o  nieodwołanym spotkaniu z Natalią. Zakończyłem rozmowę z Paulem i wybrałem numer dziewczyny… raz , drugi, trzeci. Nie odbierała. Zdenerwowany wsiadłem co prędzej do samochodu
i pojechałem stronę mieszkania Natalii i Julii.
Drzwi otworzyła mi starsza z sióstr, bardzo zdziwiona, że byłem sam.
- A gdzie podziałeś Natalię? – zapytała rozbawiona. Zaraz jej się humor popsuje jak usłyszy, że nie mam pojęcia, gdzie przebywa jej współlokatorka.
- Właśnie chciałem się spytać o to samo… - mruknąłem, a ona wybałuszyła oczy. Zawstydzony odwróciłem wzrok.
- Jak to? Harry, przecież jej nie ma od kilku godzin! – spanikowana dziewczyna sięgnęła po komórkę z kieszeni i wykręciła numer siostry. „Nie dodzwoni się” pomyślałem. Jednak już po dwóch sygnałach ktoś odebrał połączenie. Usłyszałem głos dziewczyny. Rozmowa sióstr trwała kilka minut po czym Julia się rozłączyła i zdegustowana spojrzała w mą stronę.
- Musisz pojechać po Natalię. Trudne zadanie przed tobą, bo najwyraźniej zapominasz nawet o takich prostych czynnościach – powiedziała i wręcz wypchała mnie z mieszkania. Poczułem się jeszcze gorzej niż kilka chwil temu. Zleciałem szybko po schodach. Trzeba w końcu pokazać się Natalii… i dokopać Louisowi.
Cicho otworzyłem drzwi i zlustrowałem najbliższy odcinek dzielący mnie od salonu, w którym słychać było wybuchy śmiechu. Najgłośniejszy jak zwykle był Tomlinson. Zazgrzytałem zębami, zacisnąłem pięści i ruszyłem w stronę pokoju. Zastałem wszystkich oglądających telewizję tudzież drzemiących. Po środku chłopaków siedziała Natalia i nie wydawała się być pogrążona w rozpaczy, jak to sobie wyobrażałem do tej pory. Chrząknął chcąc zwrócić na siebie uwagę. Jak na komendę rozbawiona szóstka odwróciła się w moją stronę. Nagle zapadła niezręczna cisza. Zauważyłem, że  dziewczyna momentalnie posmutniała, natomiast Zayn sprawiał wrażenie kogoś, kto coś przeskrobał. Jednak teraz chciałem porozmawiać z kimś innym. Wyszukałem w grupie nadal uśmiechniętego Louisa i rzuciłem mu wymowne spojrzenie. Mierzyliśmy się przez chwilę wzrokiem, po czym zdecydowałem się przerwać milczenie.
- Louis, mógłbym cię prosić na chwilę? – zapytałem. Chłopak wstał, otrzepał spodnie z okruszków i wyszedł za mną do holu, a zaraz później na pierwsze piętro, do mojego pokoju. Stał teraz z założonymi rękoma i patrzył na mnie ze swoim cwaniackim uśmiechem. Krew we mnie zawrzała. Nie dość, że zmarnowałem jeden z niewielu wolnych dni, to jeszcze uraziłem fankę, a zarazem dziewczynę, na której zaczęło mi zależeć, mimo krótkiej znajomości. Chwyciłem go za koszulkę, a ten otworzył szeroko usta ze zdumienia. Zaczął się wyrywać, jednak nie miałem zamiaru go puścić.
- Harry, zostaw mnie! – krzyknął i walnął mnie w głowę. Zaczęliśmy się szarpać. Dopiero, kiedy Louis padł na podłogę po silnym ciosie w brzuch, uspokoiłem się na tyle, by w móc z nim porozmawiać. – Oszalałeś? Co ja ci takiego zrobiłem? – jęknął mój niby przyjaciel i powoli wstał z podłogi. Pomasował się po obolałej części ciała i spojrzał na mnie oburzony.
- Dlaczego nie chciałeś, żebym spotkał się z Natalią? – zapytałem bez owijania w bawełnę.
- O czym ty mówisz? – odezwał się chłopak. Świetnie, jeszcze będzie udawał, że nie ma z tym nic wspólnego.
- Paul mi wszystko powiedział. Kazałeś mu coś wymyślić i zrobił to. Zmarnowałem kilka godzin na wywiad, który zapewne nawet się nie ujrzy światła dziennego. Wielkie dzięki, mój przyjacielu – powiedziałem i czekałem na reakcję Louisa. Ten uparcie patrzył się w swoje ręce i nawet lekko się zaczerwienił. – Mógłbyś mi to wyjaśnić?
- Harry, to po prostu jest śmieszne. Umówiłeś się z nią tylko dlatego, że Zaynowi też się spodobała. Wszyscy wiemy po co to robisz. Nie mogłem do tego dopuścić, przecież ona by się załamała. Poza tym chyba musisz być ślepy, żeby nie zauważyć, że Malik zaczyna brać to na poważnie. On się zakochał, o ile można powiedzieć to po miesiącu jako takiej znajomości. A ty? Zastanów się, bo ja mogę się założyć, że w głębi duszy robisz to, żeby z nim wygrać niepisany pojedynek, którego główną nagrodą ma być ładna fanka – prawie padłem na miejscu słysząc wywód Louisa. On chyba oszalał. Skąd mógł wiedzieć co ja czuję? Jaki prawem to ocenił? To jest jakiś żart?
- Jesteś… beznadziejnym idiotą, nie ma słów. Ty chyba się naćpałeś, człowieku. Mylisz się. Jesteś w wielkim błędzie, Louis. Nie interesuje mnie czy Natalia podoba się Zaynowi, czy nie. Zaczęło mi na niej zależeć i chciałbym, żeby pewnego dnia była ze mną…
- Ale nie będzie – przerwał mi Tomlinson. Zamrugałem zdezorientowany. O czym on znowu mówi?
- Jak to? – spytałem chcąc poznać powód, dla którego tak uważa.
- Całowała się z Zaynem. Ona cię kocha tylko i jedynie jako idola. Nic więcej, musisz się z tym pogodzić, Harry – wzruszył ramionami i wyszedł z pokoju. Natomiast ja stałem jak kołek i zastanawiałem się, czy coś jeszcze sprawi, że ten dzień stanie się jeszcze gorszy. Z odrętwienia wyrwał mnie dźwięk pukania do drzwi. Do pokoju wszedł Liam z bardzo zmartwioną miną.
- Czy mi się zdawało, czy wyście się bili? Przed chwilą minąłem Louisa z potarganą fryzurą i bez kilku guzików w koszuli – zrelacjonował mi chłopak i spojrzał wymownie na moją górną część stroju, która prezentowała się mniej więcej tak samo.
- Być może doszło do lekkiej szarpaniny – wymamrotałem i spuściłem głowę. Dobrze wiedziałem, że reszta nie będzie zadowolona, kiedy dowie się o kłótni z Lou.
- Gratuluję, jesteście bardzo mądrzy. Nie komentuję waszego postępowania. Wiesz, że z dołu było wszystko słychać? Jeśli chodzi o Natalię, to możesz sobie odpuścić, bo Zayn jest na zwycięskiej pozycji. Aha i lepiej się pogódź z Louisem, bo Paul zacznie się interesować tą sprawą – powiedział i wyszedł.
Chyba chcą mnie doprowadzić do szaleństwa. Opuściłem pokój i zbiegłem po schodach mijając pod rodzę Liama. Chwilę później znalazłem się w salonie. Natalia siedziała obok Malika, Niall pisał coś na telefonie, a Louisa nigdzie nie było widać. Podszedłem do dziewczyny, chwyciłem ją za rękę. Zaskoczona prawie spadła z kanapy. Zayn spuścił wzrok, kiedy napotkał moje spojrzenie, natomiast ja pociągnąłem Natalię do wyjścia i dalej aż do kuchni, żeby w końcu porozmawiać z nią na osobności. Usiadła na krześle i odwróciła głowę w przeciwnym kierunku do miejsca, w którym stałem, oparty o blat. Westchnąłem, czując, że to będzie trudna konwersacja.
- Natalia, ja naprawdę nie chciałem cię wystawić. Po prostu Paul wymyślił sobie jakiś głupi wywiad, w którym rzekomo musiałem wziąć udział. Przepraszam, ale z tego wszystkiego zapomniałem do ciebie zadzwonić – powiedziałem i zacząłem skubać nitkę wystającą ze spodni.
 - Jasne, przecież nic się nie stało. Nie pierwszy raz zapominasz o dziewczynie, no nie? – odezwała się i wstała z krzesła, jednak stanąłem w drzwiach, żeby nie mogła wyjść.
- Chciałem się z tobą spotkać, ale coś, a raczej ktoś popsuł moje plany. Nie obrażaj się, to nie moja wina – przekonywałem.
- Chcę wyjść. Julia na mnie czeka – powiedziała i spróbowała się przecisnąć, jednak skutecznie jej to uniemożliwiałem.
- Zawiozę cię, ale porozmawiajmy jeszcze – czułem, że poniosłem klęskę.
- Nie trzeba, Niall już zaoferował swoją pomoc – wycedziła. Bezsilny odsunąłem się od drzwi, a ona nie mówiąc już nic więcej wyszła.
***

Julia:

Ja, Natalia, Niall i Zayn byliśmy w drodze na prywatną imprezę, na którą zaprosił nas Horan wczoraj wieczorem, kiedy przyjechał z moją siostrą. Mimo, że nie jesteśmy miłośniczkami klubów, tańców, alkoholu, ogólnego tłoku oraz  mimo przeziębienia Natalii, zgodziłyśmy się. Nic w tym zresztą dziwnego. W końcu namawiał nas najprzystojniejszy mężczyzna na świecie. Trudno byłoby odmówić. Niall i Zayn zadowoleni rozmawiali na temat jutrzejszego wystąpienia w kolejnym show, natomiast my skupiłyśmy się na roztrząsaniu sprawy z Harrym. Przegadałyśmy prawie całą noc, a i tak nie dałam rady przekonać Natalii, żeby sobie odpuściła to obrażanie. Wydawało mi się to wielce niedorzeczne. Jak można być złym na własnego idola? Moim zdaniem Styles miał dobre wytłumaczenie całego zajścia. Nie było powodu, dla którego można było wątpić w jego słowa. Natalia w tym wypadku zachowuje się jak małe dziecko, którym zresztą w moich oczach pozostanie na wieki. Jednak kiedy usłyszałam o pocałunku Zayna wszystko mi się kompletnie pomieszało. Skoro Malik dał niezaprzeczalny sygnał, że ona mu się podoba, to po co obrażać się na Harrego, z którym i tak zapewne w zaistniałej sytuacji nie będzie? Logika tej dziewczyny jest powalająca.
- Masz zamiar dalej się na niego gniewać? – zapytałam po raz wtóry tego dnia.
- Tak i bynajmniej nie obchodzi mnie twoje stanowisko w tej sprawie – odpowiedziała, a zaraz po tym psiknęła. Westchnęłam patrząc jak szuka chusteczek w swojej torebce. Ona jest uparta jak osioł! Przestałam sobie zawracać nią głowę, a skupiłam się na sylwetce blondyna, który z wyraźną przyjemnością prowadził samochód. Minęło może kilkanaście minut i byliśmy na miejscu. No, no, zapowiada się ciekawy wieczór, pomyślałam widząc samochód Harrego zaparkowany kilka metrów od nas.

Harry:

Przyjąłem zaproszenie w sumie nie wiedzieć czemu. Może po prostu nie miałem co ze sobą zrobić, a może dlatego, że… spodziewałem się tutaj Natalii? Podsłuchałem rozmowę Zayna i Nialla, którzy szykowali się na tą samą imprezę razem z dziewczynami. Zdecydowałem, że nie mogę przepuścić takiej okazji. Tym razem na pewno uda mi się ją przebłagać. Przesiedziałem tu dwie godziny zanim udało mi się dostrzec czwórkę osób, na które czekałem. Ciekawe kiedy przyjechali. Julia tańczyła z Niallem, co chwilę depcząc mu po stopach. Ten tylko śmiał się za każdym razem najwyraźniej gotowy znieść każde cierpienie byleby móc spędzić trochę czasu z osiemnastolatką. Aż dziw, że ze sobą nie chodzą. Zlustrowałem otoczenie w poszukiwaniu drugiej pary. Zayn i Natalia tańczyli trochę z boku. Sytuacja była jeszcze bardziej komiczna, gdyż dziewczyna odchodziła i przychodziła wraz z atakiem kaszlu tudzież kataru. Zostawiała samego Malika, szła w stronę stolika, przy którym zostawili swoje rzeczy i wyciągała z małej torebki paczkę chusteczek, wracała i znowu tańczyła i tak w kółko. To dla mnie szansa. Przechwycę ją w trakcie kolejnej wędrówki do miejsca przetrzymywania chusteczek. Uśmiechnąłem się pod nosem i kiedy Natalia wracała, by znowu znaleźć się przy chłopaku, schwyciłem ją za ramię i przyciągnąłem w moją stronę.
- Co ty tu robisz? – szepnęła odwracając głowę w stronę samotnego Zayna, wyraźnie poirytowanego  nieobecnością partnerki.
- Powinienem cię spytać o to samo. Nie wolno nigdzie wychodzić, kiedy jest się chorym  – uśmiechnąłem się szelmowsko. – Chodź musimy porozmawiać – poprowadziłem zdezorientowaną dziewczynę na drugi koniec sali. Usiedliśmy przy barku. Natalia zaplotła ręce na piersi i uniosła wysoko brwi dając mi do zrozumienia, że czeka na wyjaśnienia.
- Chcesz się czegoś napić? – zaproponowałem i wskazałem ręką półkę z alkoholem wszelkiego rodzaju. Spojrzała na mnie spod zmrużonych powiek.
- Soku jabłkowego, jeśli łaska.  – mruknęła i pociągnęła kilka razy nosem. Po co się męczy tutaj, zamiast leżeć w łóżku?
- Jak chcesz – wzruszyłem ramionami i ruszyłem w stronę kelnera. Zamówiłem sok jabłkowy dla Natalii oraz piwo dla siebie i wróciłem z powrotem. – Słuchaj, nie chcę, żebyś była na mnie obrażona. Naprawdę żałuję, że o tobie zapomniałem. Uwierz mi. Zresztą to ja powinienem mieć do ciebie pretensje! Pocałowałaś Zayna.
- Gwoli ścisłości, to on mnie pocałował. Zresztą to nie twój interes, mój drogi – odpowiedziała i uśmiechnęła się złośliwie. Wydąłem policzki nie mając pomysłu na ripostę. Co za uparte stworzenie. Po co ja się tak męczę? Właśnie miałem znowu się odezwać, kiedy poczułem czyjąś dłoń na ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem twarz Zayna. Świetnie, tylko jego  mi tu brakowało.
- Poczekaj tu na mnie! – powiedzieliśmy równocześnie, a Malik spojrzał na mnie spod byka.
- Zaczekaj, zaraz przyjdę – dodał i popchnął mnie w stronę drzwi do męskiej toalety. Uważaj Malik, bo się przerażę.

Natalia:

Nie ma to jak zostawić zagubioną fankę wśród tłumu obcych ludzi. Co po niektórych kojarzyłam z telewizji, było to dla mnie po prostu ogromnych szokiem. Próbowałam się wcisnąć w krzesło i najlepiej stać się niewidzialna dla wszystkich tutaj obecnych.
- Proszę, pani zamówienie – kelner podał mi z uśmiechem dwie duże szklanki o identycznym kształcie i kolorze. Miałam się go spytać, który napój jest mój, jednak zrezygnowałam widząc jak bardzo jest zajęty. Co chwilę ktoś coś zamawiał. Westchnęłam, wytarłam jeszcze raz nos w chusteczkę i uważnie przyjrzałam się zawartości obydwóch. Próbowałam coś wyczuć, ale zatkany nos nie pomagał. Wygląda na to, że Harry zamówił to samo, jak miło. Wzruszyłam ramionami i wzięłam kilka łyków. Nie czułam specjalnie smaku, co też najwyraźniej było skutkiem zatkanego nosa. Dopiłam do końca i odstawiłam pustą szklankę. Spojrzałam jeszcze raz w stronę męskiej toalety, ale chłopaków jak nie było tak nie ma. Po kolejnych pięciu minutach zaczęłam się nudzić. Stwierdziłam, że nie będę dłużej czekać na tych dwóch, wzięłam drugą porcję soku i odmaszerowałam w poszukiwaniu mej siostry.

Harry:

Wyszliśmy i pierwsze co rzuciło się w oczy  nam obu, to brak Natalii przy barze.
- Teraz jej szukaj, geniuszu – prychnąłem i zacząłem się intensywnie rozglądać w poszukiwaniu szesnastolatki. Podszedłem do kelnera,  u którego wcześniej składałem zamówienie i spytałem czy nie widział dziewczyny, z którą tu byłem. Tamten jednak nie miał pojęcia, wyraźnie zdenerwowany, że mu zajmuję czas.
- Ej ty! – usłyszałem głos jakiegoś mężczyzny w czarnym garniturze i czerwonej muszce,  który najwyraźniej zwracał się do kelnera.  – Zamawiałem piwo, a nie jakiś sok! Uważałby pan…
Mój rozmówca zaczerwienił się, serdecznie przeprosił rozgniewanego klienta i szybko przygotował mu tym razem poprawne zamówienie.
- Nie mam pojęcia, musisz szukać. Zdaje mi się, że niedawno stąd poszła – powiedział  i zniknął mi z oczu.

***
- Natalia, jesteś! Czekaj, co ci jest? Chcesz jechać do domu? – po kilkunastu minutach poszukiwań, w końcu udało mi się ją znaleźć… w dziwnym stanie.


- Poczekaj, ty mi chciałeś coś powiedzieć, tak? – uśmiechnęła się szeroko i poklepała mnie po policzku. Tak, chciałem coś powiedzieć, ale nie wiem czy to ma teraz jakikolwiek sens.
- Wiesz… - zacząłem.
- Cicho, cicho! Ja ci mój drogi wszystko wybaczam, wszystko! Cokolwiek, wiesz, ty tam sobie, wiesz, ja ci z góry mówię, po prostu puszczam to w niepamięć! – wyrzuciła z siebie, a ja parsknąłem śmiechem. Miło, że zmieniła zdanie. Szkoda tylko, że w stanie nietrzeźwości. Ta dziewczyna musi mieć bardzo słabą głowę. Wybuchnąłem śmiechem, kiedy wysypała całą zawartość torebki w poszukiwaniu kolejnej partii chusteczek. Śmiem podejrzewać, że ich już nie znajdzie. Schyliłem się, by pomóc jej to wszystko pozbierać.
- Nie, nie przemęczaj się. Uspokój się, ci mówię. Ja to sobie powolutku, pomalutku, wszystko tutaj pozbieram. Ty idź tam potańcz, Zayn czeka, biedak nie ma partnerki! A ja wiem dlaczego – wskazała palcem na mnie. – Bo tyś mnie uprowadził, ty karygodny człowieku. Ja mu o tym opowiem. Zaraz gdzie on jest?
Pokręciłem z niedowierzaniem głową, to wręcz niemożliwe. Jak ona się doprowadziła do tego stanu? Pociągnąłem ją w stronę wyjścia z budynku. Chwilę później znaleźliśmy się na świeżym powietrzu. Wyciągnąłem telefon i zadzwoniłem do Nialla powiadamiając go o nagłym wypadku. Nie chcąc mu psuć randki z Julią, obiecałem zawieść Natalię do nas, a Zayn… niech jej szuka dalej. Otworzyłem drzwi i pomogłem wsiąść dziewczynie. Zapaliłem silnik i ruszyliśmy.

***
- Jesteśmy na miejscu – poinformowałem Natalię. Odwróciłem się w jej stronę i dopiero teraz zorientowałem się, że ona śpi. To  byłby dla niej niezapomniany wieczór, gdyby się nie upiła. Dotknąłem ręką jej czoła. Przynajmniej nie miała gorączki. Wysiadłem z samochodu, obszedłem go i otworzyłem drzwi od strony pasażera. Schyliłem się i podniosłem śpiącą Natalię. Tym razem, to ja się nią zaopiekowałem. Triumfując wszedłem do domu z przekonaniem, że Zayn jeszcze nie wygrał.