sobota, 6 kwietnia 2013

Rozdział 11 cz.I



Julia:

Siedzę tutaj już od kilkunastu minut. No co jest? Zapomnieli o mnie? Na początku zrobiłam krótki obchód. Kiedy już zdążyłam zaznajomić się z każdym instrumentem wróciłam pod ścianę i oparłam się o nią plecami. Co by tu jeszcze można było porobić? – myślałam intensywnie stukając przy tym  palcami w podłogę.
I'm sitting in here, in a boring room
It's just another rainy Sunday afternoon
I'm wasting my time, I got nothing to do
I'm hanging around, I'm waiting for you
But nothing ever happens - and I wonder “
Słowa piosenki „Lemon Tree” idealnie wkomponowały się w nastrój jaki panował tak
w pomieszczeniu jak i za oknem. Ach, ta londyńska pogoda. Deszcz rytmicznie bębnił w parapet.
Kap!
Kap!
Kap!
Docierało do moich uszu. Swoja drogą bardzo uspokajające, odprężające. Po chwili już ziewałam.
Kap!
Kap!
Kap!
Gdzie oni są? Zaraz tutaj zasnę… zasnę… zasnę…
Próbowałam jeszcze ostatkiem sił podciągnąć palcami powieki. Nie udało się.
Zasnęłam.

Natalia:

Usiadłam w na kanapie obok Harrego. Podciągnęłam kolana pod brodę i leniwie zerknęłam na gazetę trzymaną przez chłopaka.
-Co tam czytasz?- spytałam po chwili ciszy.
-Nic ciekawego. Jakieś polityczne zawiłości. Nudy! – odezwał się moment później.
-Ahaaa. To po co męczysz oczy?- uśmiechnęłam się pod nosem. Gdzie tu sens?
- Widzisz… to jest,  że tak to ujmę taktyka: podryw na prasę.- uniosłam do góry brwi, dając do zrozumienia, żeby kontynuował .- Polega ona ta tym, iż bierzesz do ręki pierwszą lepszą gazetę. Następnie przybierasz wyraz niezmiernego zdumienia oraz zaciekawienia na twarzy, przy czym co kilka minut podnosisz na krótki okres czasu wzrok na swoją ofiarę. Osoba ta najpewniej zaintrygowana podejdzie bliżej i usiądzie. Po chwili dystans zmniejszy się jeszcze bardziej, aby w końcu całkowicie zaniknąć. W ten sposób będziesz miała tegoż człowieka obok siebie, co pozwoli ci zapewne nawiązać z nim pewnego rodzaju kontakt,  który nigdy nie wiadomo jaki może przybrać kształt.- zakończył zaszczycając mnie spojrzeniem zza gazety. Oczy zdradzały, że jest wyjątkowo zadowolony ze swojego wywodu.
-Hmm… ciekawe, ciekawe nie powiem.- podsumowałam powoli kiwając głową.
-Muszę dodać, że wyśmienicie się sprawdza w sytuacjach, kiedy masz do czynienia z pyskatą Polką.- odrzekł z powagą.
-Idiota!- krzyknęłam i kopnęłam go w kostkę.
-Au!  Kobieto, powściągnij swe emocje!- jęczał niezadowolony w przeciwieństwie do mnie.- A ja cię chciałem zaprosić na randkę.
-Proszę?- zapytałam z szeroko otwartymi oczami.
-Nieaktualne. Nie umówię się przecież z osobą, która bije bezbronne stworzenia.
-Po pierwsze nie jesteś bezbronnym stworzeniem. Po drugie wcale mi nie zależy. Po trzecie… właśnie skłamałam. Idę pomóc szukać reszty.- powiedziałam na jednym tchu i szybko wstałam. W chwili kiedy miałam odchodzić Harry pociągnął mnie ku sobie.
-Żartowałem.- szepnął.- W czwartek o 17.00, będę czekał pod waszym mieszkaniem. Zgoda?
Kiwnęłam twierdząco głową i wyrwałam się z uścisku. Popędziłam na górę nie chcąc, aby Styles zobaczył jak bardzo się zaczerwieniłam.

Zayn:

„Zayn? Nie idziesz?”. Nie do cholery! Nie będę wam przeszkadzał. JA dbam o przyjaciół i pomagam Niallowi w poszukiwaniach. A ONI, co? Szkoda gadać.
-Zayn! To gdzie teraz?- spytał blondyn nie bardzo wiedząc gdzie jeszcze może szukać pozostałych.
-Chodźmy na drugie piętro. Louisa pewnie i tak nie znajdziemy, ale może nam się poszczęści z Liamem i Julią.- odpowiedziałem po namyśle.
Weszliśmy powoli na górę. Rozglądnęliśmy się. Panowała niesamowita cisza. Do pierwszego pokoju nawet nie próbowaliśmy się dostać. Ostrzegaliśmy dziewczyny, także nie spodziewaliśmy się tam nikogo znaleźć. Zatem poszliśmy dalej. Nagle pomyślałem, że można zastosować starą sztuczkę.
-Liam! Haha! Wyłaź, wyłaź. Mogłeś się lepiej schować, naprawdę.- kręciłem głową udając niedowierzanie, przy czym nie miałem pojęcia gdzież to schował się nasz Daddy. Niall patrzył na mnie dziwnie.
-Chłopaki! Wy to mnie zawsze znajdziecie. - odezwała się zasłona. Po chwili stał obok nas poczciwy Payne. Nie zamierzałem mu mówić, że to był tylko blef. Niech myśli, że jesteśmy genialni.
Kiedy mieliśmy się wycofywać i schodzić usłyszałem parsknięcie. Ha! Ktoś tutaj nie mógł powstrzymać śmiechu.
-Słyszeliście?- odezwał się Horan. Zaczęliśmy się cofać. – Louis, Louuuuuuu! Kici, kici, kici.
Kątem oka zauważyłem nieznaczny ruch na balkonie. Czyżby był aż tak głupi, żeby chować się na zewnątrz, kiedy pada deszcz? Otworzyłem drzwi.
-Zapraszamy Tomlinson!- wyszczerzony Louis wyszedł z dumnie uniesioną głową.
-Gdyby nie chichot, to w życiu byście mnie nie znaleźli.- stwierdził nasz lider ociekając wodą.

Louis:

Miałem taką dobrą kryjówkę! Że też musiałem się zaśmiać, ale to wszystko wina Liama! Jak można nabrać się na coś takiego?! Muszę z nim porozmawiać, jest zbyt poczciwy. On chyba nie przyjmuje do wiadomości, że na świecie istnieje coś takiego jak oszustwo.
- Została nam Julia.- stwierdził oczywistość Zayn patrząc wyczekująco na Nialla.  W końcu to on dowodził.
- No nie wiem… piwnica?- jęknął Irlandczyk, niezadowolony z obrotu sprawy. Miał zapewne nadzieję, że zabawa się już skończy i będzie mógł wrócić do przerwanej czynności, to jest konsumpcja.
-Czemu nie? Chociaż na jej miejscu na pewno bym tam nie poszedł.- wzdrygnął się Payne.
- Ostatnio złapałem tam mysz!- krzyknąłem w nagłym olśnieniu. Wszyscy popatrzyli na mnie z odrazą.- Ale jej nie zjadłem…- dodałem na wszelki wypadek, gdyby przyszło im coś takiego na myśl.
- Niewiarygodne.- przewrócił oczami Zayn.- Dobra, złaźmy.
Będąc już na schodach, natknęliśmy się na Natalię. Była podejrzanie zadowolona, a na jej twarzy widniał niesłychanie szeroki uśmiech, który momentalnie zgasł na widok miny Malika. Coś mi się wydaje, że naszemu echohuman’owi bynajmniej nie podoba się to, iż Natalia wybrała towarzystwo Harrego.
- A ty co? Gazeta Styles’a okazała się nudna?- zakpił Zayn. Moja intuicja mnie nie zawodzi.
- Szczerze mówiąc była o niebo ciekawsza od siedzenia w szafie z pewnym matołem.  Jednak stwierdziłam, że wam pomogę w poszukiwaniu.- Byłaby z nich urocza para. Trzeba porozmawiać z Harrym, bo jak znam życie to on stoi im na drodze do szczęście. Mam dziwne przeczucie, że już ją gdzieś zaprosił. Taki uśmiech nie może pojawiać się bez powodu.- Jak widzę została wam tylko Julia do odnalezienia. Zatem będę bardzo pomocna, gdyż mam wieloletnie doświadczenie w tej grze z udziałem mej siostry.
- Świetnie!- przerwał Liam, zapewne w obawie przed ripostą  Malika.

Kilkanaście minut później…

Niall chciał tylko na chwilkę wpaść do kuchni. Cóż… chwilka się trochę przedłużyła. Zrobiliśmy sobie coś do jedzenia. Kto wie? Może Julia się złamie i sama przyjedzie w paszczę lwa. Tylko, że czekamy już dość trochę, a tej jak nie ma, tak nie ma. Ech! Wytrzymała jest.
-To powiedzcie gdzie szukaliście…- zaczęła znowu Natalia.
-Już mówiliśmy. Wszędzie!- krzyknął zdesperowany Niall. W końcu to on szukał w tej pierwszej rundzie, która zapewne okaże się ostatnią.
-No oczywiście pominęliśmy komórkę i pokój z instrumentami. Ostrzegaliśmy was. Także, nie było sensu…- niedane było skończyć Zaynowi.
-O cholera! Na waszym miejscu ruszyłabym te opasłe tyłki i poszukała jej, w którymś z tych miejsc!- oznajmiła dziewczyna, gwałtownie zrywając się z krzesła.
Popatrzyliśmy na siebie! O Boże! Jeżeli schowała się w pokoju na drugim piętrze, to nawet jakby chciała, nie wyszłaby stamtąd.
-Szybko!- ryknął Niall z niesłychaną mocą i pobiegł na górę. Już po chwili lecieliśmy tam wszyscy.


Drugie piętro, obok sławetnego pokoju…

-Julia! Julia! Julia!- dobijał się blondyn.- Jesteś tam?!
Cisza.
-Może jej tam nie ma?- zastanawiał się Harry.
-Musi być! Do schowka już patrzyliśmy.- tłumaczył cierpliwie Liam.
-JUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUULIAAAAAAAAAAAAAAAAA!!! DEBILUUUUUUUUUUUUUUUUUUUU!!! - usłyszałem. Myślałem, że to trzęsienie ziemi.  Już miałem się chować, kiedy zorientowałem się, iż dźwięk ten wydobywa się z niepozornej postaci, jaką jest siostra uwięzionej.
Nagle wytężyłem słuch. Za drzwiami poruszył się cień. Po chwili usłyszałem zdezorientowany głos sprawczyni całego zajścia.
-Ej! Co się dzieje?- usłyszeliśmy głos Julii, która następnie rozdzierająco ziewnęła. Pięknie! My tu się zamartwiamy, a ona najzwyczajniej w świecie spała.
W następnej minucie zaczęła szarpać klamką. Ta jednak nie była posłuszna.
-Wyciągniecie mnie stąd, czy mogę dalej spać?- spytała rzeczowo. Łatwo powiedzieć, trudniej wykonać, pomyślałem. Co by tutaj zrobić? Nie zdążyłem nawet się zastanowić, kiedy ujrzałem widok bardzo komiczny. Natomiast Niall Horan, tak nasz NIALL HORAN właśnie przygotował się do czynu wielce chwalebnego, chciał bowiem staranować drzwi! Sam jeden! Hahahahahahahahahahahahahahaha….. haha... ha.
Rozdziawiłem usta. Byłem w szoku. Zresztą jak wszyscy.
Trzy słowa:

Staranował drzwi.

Sam. 

_________
Po pierwsze chciałabym podziękować za nominację, jednak nie będę uzupełniać ani nominować :(. Powody:
-egzaminy= brak czasu na cokolwiek
-byłam chora i muszę nadrobić materiał 
-jestem leniwa.

Druga sprawa Dziękuję za 3000 wyświetleń i 11 komentarzy pod ostatnim rozdziałem. Mam nadzieję, że pod tym postem też coś znajdę :)). Każde wasze zdanie czytam z wieeeeeeeeelkim uśmiechem na twarzy.

Co do rozdziału... jest...hmm... po prostu jest ;D. Śmiać mi się chcę kiedy widzę z ilu perspektyw napisałam tę część...I'm so stupid ;P

Na prawdę cieszę się, że tu jesteście i to czytacie, a później macie jeszcze siłę skomentować...

A.