niedziela, 21 lipca 2013

Rozdział 14


Julia:

Siedziałam w pokoju jak najdłuższej się dało. Przygotowania skończyłam kilka minut wcześniej, jednak bałam się pokazać Niallowi. Kiedy indziej biegłabym  nie zważając na to,  czy jestem w pełni ubrana, teraz… teraz to co innego. Dzisiaj idę z nim na randkę. To wszystko jest naprawdę tak nierealne, że uznałabym to za mój chory sen, gdyby nie śmiech Horana dochodzący z salonu. Kiedy w końcu się przełamałam i ruszyłam, poczułam, że moje życie się zmienia i to nieodwracalnie. Myślę, że rzadko człowiek potrafi wyczuć takie chwile. Teraz krocząc powoli, aby nie wywalić się na dość wysokich (jak na mnie) butach , byłam pewna, iż już nigdy nie będzie tak samo. Coś się zmieniło, gdy zobaczyłyśmy na żywo tych pięciu chłopaków. Weszłam do pomieszczenia zerkając na gościa. Uśmiechnął się nieznacznie. Mam nadzieję, że nie wypadłam najgorzej. On jak zwykle wyglądał świetnie. Ubrany w czarną marynarkę i jasne dżinsy. Pod górną część stroju założył beżową koszulkę. Simple but effective, jak powiedział kiedyś Harry. Jednak to nie Styles jest dzisiaj głównym bohaterem, a blondyn siedzący na kanapie i szczerzący się w moją stronę.
-To gdzie jedziemy?- przerwałam ciszę panującą w pokoju.
- Do Nandos!!- krzyknął podekscytowany chłopak. Mogła się domyśleć. Nagle zaczęłam rozważać, czy nie lepiej byłoby ubrać spodnie.
- Nawet o tym nie myśl.- odezwała się nagle Natalia, powodując, że dostałam gęsiej skórki. Czy ona czyta mi w myślach?!- Niall jeszcze coś wymyślił. Prawda?
- O! Tak, tak! Pójdziemy jeszcze do....pffffffmpfff- nie dokończył, gdyż moja siostra zatkała mu usta ręką.
- Mam wnioskować, że to niespodzianka?- poruszyłam znacząco brwiami. Oboje zgodnie kiwnęli gło

 ***

W samochodzie koło Nandos

- Jak masz zamiar wślizgnąć się tam niepostrzeżenie i zamówić tonę jedzenia, licząc, że nikt się nie domyśli?- zapytałam, gdyż w pełni wątpiłam, iż uda mu się przejść swobodnie w miejscu dobrze znanym i lubianym między innymi przez fanów One Direction.
- Nie jestem głupi. To ty pójdziesz!- uśmiechnął się zachęcająco.
- Ja!? Niall, to jest bynajmniej mało romantyczne.- zwątpiłam w jego „genialny” plan randki.
- Nie marudź, tylko się rusz. Zamów to co ci powiedziałem i pojedziemy dalej.- starał się mnie przekonać ten głupek… boski głupek.
- Nigdzie nie idę!- uparłam się robiąc minę rozpieszczonego bachora.- Co ty sobie wyobrażasz? Nie uniosę tego wszystkiego!- argumentowałam.
- Przygotowałem się i na taką ewentualność.- wyciągnął z kieszenie iPhone’a i wybrał numer. W końcu ktoś odebrał.- Cześć Jonny! Nie… nie zgodziła się. Dlaczego? Skąd mam wiedzieć, nie zrozumiem kobiecej logiki, kretynie. Tak, tak jak się umawialiśmy. Będę czekał, tyle nie nawal.- rozłączył się i przekręcił kluczki w stacyjce. Ruszyliśmy w milczeniu. Okazało się, że nie będzie to długa podróż. Objechaliśmy tylko dookoła budynek i zatrzymaliśmy się przy drzwiach dla personelu. Czyli Niall ma tu wtyki. Nie powinnam być zaskoczona, przecież jest stałym bywalcem. Żaden z nas się nie odzywał. Kompletnie nie wiedziałam jak przerwać panującą ciszę. Blondyn nerwowo stukał palcem o kierownicę. Rozejrzałam się po wnętrzu samochodu. Co by tu… włączę radio! Muzyka, to jest to czego potrzebujemy. Spojrzałam na Nialla z ukosa. Nie chciałam, żeby wyszło jak w tych wszystkich komediach romantycznych, kiedy dwoje zakochanych w sobie i onieśmielonych ludzi chce włączyć radio w tej samej chwili, co skutkuje tym, iż stykają się rękoma. Robi się pięknie i uroczo. Wszyscy się cieszą. Para bierze ślub, ma ósemkę dzieci i żyją długo i szczęśliwie. Nie żebym miała coś przeciwko, ale jednak cenię sobie oryginalność. Zatem kiedy upewniłam się, że Horan nie zachce nagle zmienić położenia swej dłoni,  sięgnęłam do jak twierdziłam przycisku, którym włączę urządzenie. Jednak pomyliłam się. Zaczęłam chaotycznie machać koło każdego guzika. Kiedy odkryłam, który to może być w tej samej chwili zniecierpliwiony Niall skierował rękę wprost na moje palce. Zanim zdążyłam zareagować stało się tak jak nie chciałam, żeby się stało, gdyż on pomyśli, że stało się tak za moją sprawą, gdyż każda dziewczyna chce, aby tak się stało. Moje myśli są równie głupie jak ja. Zaczęłam się jeszcze tłumaczyć chłopakowi z moich durnych przemyśleń. Przerwałam, by złapać oddech i wtedy popatrzyliśmy na siebie. Wybuchnęliśmy niepohamowanym śmiechem. Wiłam się na fotelu i nie mogłam uspokoić. Zamilkłam dopiero, gdy Niall niechcący walnął głową w kierownicę i rozległo się trąbienie. Wyjrzeliśmy z przestrachem na zewnątrz, wyczekując nie wiadomo czego. Kiedy coś zastukało w szybkę od strony kierowcy, krzyknęłam jak to ma w zwyczaju nasza płeć, czyli za głośno.
- Matko przenajświętsza, kogo ty trzymasz w tym samochodzie?- odezwał się jak wywnioskowałam Jonny, mężczyzna, z którym rozmawiał Nialler. Blondyn tylko się zaśmiał i otworzył drzwi przyjmując dość duży pakunek. Wcisnął facetowi banknot i podziękował serdecznie.
- Nie ma za co. Tylko stary uważaj, żebyś tej dziewczyny nie wkurzył, bo jak zacznie krzyczeć, to później nie będę ci kupował aparatu słuchowego.- mrugnął w moją stronę, podał rękę Horanowi i odszedł z powrotem.
- Będziemy jedli w samochodzie?- zapytałam nie wiedząc, co zamierza mój towarzysz. Niall tylko pokręcił przecząco głową i przeniósł paczki na tylne siedzenie. Zaraz potem wyjął chustę z szuflady naprzeciwko moich kolan. Co on kombinuje?
- Muszę ci zawiązać oczy. Odwróć się.- polecił i uśmiechnął się szeroko. Spojrzałam podejrzliwie, ale zrobiłam to co kazał. Po chwili poczułam jego dłonie na swojej głowie. Miałam rozpuszczone włosy, więc trudno było nad nimi zapanować. Próbował je odgarnąć dotykając przy tym palcami mojej szyi. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz, kiedy poczułam ciepło jego dłoni. Kiedy się w końcu uporał z zawiązaniem chustki, zapalił samochód i ruszyliśmy.
- Gdzie jedziemy?- czułam się niepewnie z wszechogarniającą ciemnością, więc delikatnie podniosłam materiał. Jednak zaraz poczułam jak czyjaś ręka ustawia wszystko z powrotem.
- Nie podglądaj! To ma być niespodzianka.- mruknął i zaczął nucić piosenkę „The A Team” Ed’a Sheeran’a, która leciała w radiu. Westchnęłam ostentacyjnie i ułożyłam się wygodniej na fotelu. Zdałam się na mojego idola. W pełni mu ufałam, dlatego nie miałam zamiaru przejmować się tym, że nie wiem gdzie zmierzamy.

***

- Wariacie! Gdzie ty mnie prowadzisz? Czuję się jak w horrorze…- narzekałam, kiedy Niall trzymając mnie za rękę prowadził w nieznane. Wchodziliśmy po schodach do… nikąd. Tak mi się zdawało, ponieważ wspinaliśmy się już dobre pięć minut.
- Przyrzekam, że u celu nie znajdziesz piły, którą miałbym zamiar cię posiekać.- zaśmiał się i mocniej pociągnął mnie w górę. Starałam się nadążyć za tym szaleńcem, który nie chciał mi zdradzić, co zamierza ze mną zrobić. W końcu, chyba trwało to wieki, blondyn przystanął i po chwili przekręcał klamkę w drzwiach, jak mogłam się domyślić, ponieważ dalej miałam opaskę na oczach. Weszliśmy na płaską powierzchnię i poczułam orzeźwiający chłód. Z pewnością znajdowaliśmy się na zewnątrz. Niall poprowadził mnie jeszcze kawałek.
- To tutaj.- westchnął i postawił reklamówki z jedzeniem oraz swoją gitarę na podłodze. Westchnęłam dając tym do zrozumienia, iż mam dosyć chodzenia w tej chustce.- Już, już.- odpowiedział na moją niemą prośbę i poczułam jak chwyta kraj materiału wraz z kilkoma moimi cennymi włosami. Nic nie powiedziałam, tyko zacisnęłam zęby.

Niall:

- Możesz otworzyć oczy.- szepnąłem jej do ucha. Najpierw uniosła jedną powiekę, potem drugą. Znajdowaliśmy się na dachu dużego budynku. Widok był przepiękny, dlatego wybrałem właśnie to miejsce. Dookoła nas tylko wieżowce, światła, neony, wieże kościołów… Ani jednej osoby!



- Tu jest cudownie!- krzyknęła głośno i zaczęła biegać po dachu. Na koniec rzuciła mi się w ramiona, co kompletnie mnie zaskoczyło.  Ulżyło mi, bo zrozumiałem, że się udało. Była zachwycona. Wtuliłem się w jej włosy, nie mogąc przestać się uśmiechać. Julia była tu ze mną. Znałem ją zaledwie miesiąc i nie wiem, czy mogę nazwać to miłością, ale z pewnością zawróciła mi w głowie. Myślałem o niej praktycznie cały czas. Podczas prób chłopaki musieli mnie upominać, ponieważ nie mogłem się skupić. Kiedyś powiedziałem, że wśród Directionerek zawsze szukam swojej potencjalnej żony. Uważałem to za swego rodzaju żart, ale teraz… -Niall dusisz.- szepnęła Julka, więc szybko się  odsunąłem. Cóż… znowu fruwałem w obłokach.
- Zapraszam cię do stołu…- powiedziałem i wskazałem ręką na koc, na którym rozłożyłem jedzenie.- Hmm… stół, to nie najlepsze określenie tego co tutaj jest.- zreflektowałem się. Dziewczyna zaśmiała się patrząc mi prosto w oczy. Przeczesałem włosy nie wiedząc co robić. Miałem wielką ochotę pocałować tę śliczną brunetkę, lecz nie byłem pewny, czy ona tego chce. Wpatrywałem się w jej nieziemskie czekoladowe oczy, w których odbijały się światła Londynu. Idioto! Podejdź i zrób to, przecież według relacji Natalii, ona za tobą szaleje! Z drugiej strony… miliony dziewczyn myśli, że nas kocha, a tak naprawdę to zwykłe zauroczenie, które mija z czasem. Co jeśli Julia jest jedną z tych fanek? Nie, nie mogę tak myśleć. Ruszyłem pewniej w jej stronę.
- Jedzenie nam stygnie.- uśmiechnęła się i usiadła na kocu. Poklepała miejsce obok siebie. No dobra, pierwsze podejście nie wyszło. Drugi raz już mi nie ucieknie. Usiadłem i otworzyłem jedną z wielu porcji. Konsumowaliśmy  w milczeniu.  W końcu stwierdziłem, że trzeba przejąć inicjatywę.
- Interesujesz się czymś jeszcze oprócz nas i Disneyem?- zażartowałem. Podałem jej puszkę Coca-Coli.
- Lubię czytać.- upiła łyk napoju. Chyba nie zamierzała kontynuować.
- Co na przykład?- dopytywałem się.
- Na przykład opowiadania o One Direction, w których utożsamiam się z dziewczynami Nialla- mrugnęła. Roześmiałem się. - A tak na serio, to raczej książki młodzieżowe. Jeśli chodzi o fantastykę, to miałam obsesję na punkcie Narnii. Wierzyłam, że pewnego dnia się tam przeniosę wraz z moją zacną siostrą. Jak to teraz wspominam, to nie mogę uwierzyć, że byłam tak głupia.
- Wiesz, każdemu czasem odwala.- powiedziałem i wybuchnąłem śmiechem. Julia palnęła mnie w głowę. – Ej! Za co to?- zapytałem, dalej chichocząc.
- Nie śmiej się z Narnii, bo Biała Czarownica po ciebie przyjdzie!- krzyknęła, kiedy rzuciłem się na nią i zacząłem łaskotać.
- To nie możliwe, bo Aslan ją pokonał, nie pamiętasz?- odpowiedziałem, śmiejąc się z jej usilnych starań wydostania się z żelaznego uścisku.
- He-e-ej! Prze-haha-ee-staaaań już! Hahaha! Umieram, Niall!- wrzeszczała. W końcu puściłem ją wolno. Opadła na koc i próbowała się uspokoić. Na jej twarzy wyszły rumieńce, z którymi było jej naprawdę ładnie.  
- Umarłaś już?- wyszczerzyłem się w jej stronę.
- Staram się, ale chyba dzisiaj nic z tego.- podniosła się do pozycji siedzącej.- Zobaczysz, że kiedyś się odwdzięczę.- Spojrzała najpierw na mnie, potem przeniosła wzrok na rzecz opartą o niską ściankę. Była to moja gitara.- Zagrasz coś?
- Czemu nie?- sięgnąłem po instrument. Przejechałem po strunach pozwalając dźwiękom wydobyć się na zewnątrz. – Co mam zagrać?
- Co chcesz.- odpowiedziała i spojrzała mi w oczy. Co chcę…




„Well you done done me and you bet I felt it,
I tried to be chill but you're so hot that I melted.
I fell right through the cracks,
Now I'm trying to get back.
Before the cool done run out, I'll be giving it my bestest,
And nothing's gonna stop me but divine intervention.
I reckon it's again my turn,
To win some or learn some.

But I won't hesitate no more, no more,
It cannot wait, I'm yours!

Well open up your mind and see like me,
Open up your plans and damn you're free.
Look into your heart and you'll find
Love, love, love, love...
Listen to the music of the moment people dance and sing,
We're just one big family.
And it's our God-forsaken right to be loved,
Loved, loved, loved, loved...”

Julia:

Do moich uszu dotarły słowa piosenki „I’m Yours”. Stojąc na skraju dachu, między bezpiecznym podłożem, a przepaścią zastanawiałam się, czy Niall celowo wybrał tę, a nie inną piosenkę. Chce mi coś przekazać, a może po prostu lubi to śpiewać? Tak bardzo pogrążyłam się w rozmyślaniach, że dopiero po chwili dotarło do mnie, że chłopak przestał grać.
- Julia?- usłyszałam zza pleców.
- Co?- odwróciłam się i w tej chwili Niall objął mnie w pasie i przyciągnął do siebie.
- Już nic.- szepnął i musnął delikatnie moje usta. Poczułam mrowienie rozchodzące się po całym ciele. Niall coraz pewniej spoglądał w moje oczy. Pragnęłam zapamiętać każdą sekundę tej chwili. Chciałam zapisać to w mojej głowie. Niech to będzie moim najpiękniejszym wspomnieniem. Pocałunek stał się bardziej namiętny, a ja nie mogłam uwierzyć, że stoję tu razem z nim. Zaplotłam ręce na jego szyi. Czas przestał się liczyć, bo on był ze mną. Mogłam stać tu wiecznie, bo zrozumiałam, że go naprawdę kocham, że to nie jest mój wymysł.  Uczucie jest tak samo prawdziwe, jak nasz pocałunek. Wiem, że moje serce należy do niego. Kocham go.
- Chyba.. cię kocham.- powiedziałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy.
- No to jest nas dwoje.- uśmiechnął się odgarniając mi włosy z czoła i ponownie złączyliśmy się w pocałunku.



__________

Uff. W końcu napisałam. Trochę to trwało, ale pod naciskiem kilku osób, udało się. Szczególnie chcę podziękować Nice xxx, James, marcel cel i oczywiście mojej siostrze! ;) Mam nadzieję, że rozdział się podoba! KOMENTUJCIE! :)

A.