sobota, 26 stycznia 2013

Rozdział 4



Natalia:

-Aaa! Aaa! Aaa!- krzyczałyśmy na korytarzu szpitala. Dobra, wiem. Ludzie się gapili. Ale co z tego?! Spotkałyśmy One Direction! Oni z nami rozmawiali! Lepiej! Nieśli mnie do karetki! Machinalnie chwyciłam się za łuk brwiowy. Dalej bolało. No cóż, trzeba było ponieść jakieś konsekwencję. Niewiele pamiętam z tego całego zamieszania. Jedyne co mi naprawdę utkwiło w pamięci, to twarze Zayna i Louisa, którzy mnie dźwigali i Harry, który uśmiechał się krzepiąco i mówił, że mimo zalanej krwią twarzy nadal jestem piękna. Haha! Akurat! Miło z jego strony, że wysilił się na takie kłamstwo. Wszyscy wydawali się wtedy tacy przerażeni. A to tylko małe rozcięcie. Koniec końców mogłabym się tak wywalić jeszcze raz byleby mnie tylko nieśli moi idole.
-O czym tak myślisz, moja droga poszkodowana osobo?- spytała Julia.
-Myślę, że chętnie przywalę sobie jeszcze raz w głowę, jeżeli ma to sprawić, iż znowu spotkamy One Direction.
-Dobra, dobra. Już nie przesadzaj. Myślałam wtedy, że odeszłaś już z tego świata i podświadomie układałam ci już tekst wyryty na tablicy grobowca.
-Bardzo śmieszna ostatnio się zrobiłaś. Nie wysilaj się tak. Minęła już ta godzina? Możemy iść?
-Chyba tak…- odpowiedziała.
Nagle zadźwięczał telefon.  Julia pośpiesznie nacisnęła zieloną słuchawkę, a później głośnomówiący.
-Halo? Tu Liam. Czy to ty Julio?- usłyszałyśmy.
-Tak…
-To dobrze. Już się bałem, że Niall podał mi zły numer. Dzwonię do ciebie już piąty raz. Chyba nie było zasięgu. W każdym razie chcemy się dowiedzieć, jak się czuje twoja siostra?
-Znakomicie się czuję. Dzięki, że pytasz.- powiedziałam zamiast Juli.
-O to ty! Poczekajcie chwilę… Lou oddaj ten telefon, oddaj!- słyszałyśmy Liama, ale jakby z daleka.
-CZEŚĆ!!! Mówi Louis! Jak tam? Ile szwów?- krzyknął do aparatu Tomlinson.
-Yyy… bo ja wiem…
-To jesteście już w domu?- pytał.
-Nie, dopiero będziemy wychodziły ze szpitala.- powiedziała Julka.
-A kto was odwozi?
-Zamawiamy taksówkę… chyba.- mówiła moja siostra.
-Nie ma mowy! Odwieziemy was! – zaproponował.
-Nie musicie. Już dość kłopotów wam narobiłyśmy jak na jeden dzień.- zaśmiała się.
-Żaden kłopot, bo widzicie. Zupełnie przypadkiem stoimy pod akurat tym szpitalem i tak sobie nagle pomyśleliśmy, że byłoby dobrze was podwieźć. W końcu to na naszym koncercie zdarzył się ten przykry wypadek.
-Zupełnie przypadkiem?- powtórzyłam. Uśmiechnęłyśmy się porozumiewawczo.
-Oczywiście.
-W takim razie zaraz będziemy.- zakończyłam rozmowę.
Zleciałyśmy na łeb na szyje na sam dół. Chodź w moim obecnym stanie, było to niewskazane. Wyszłyśmy ze szpitala. Stanęłyśmy przed budynkiem i rozejrzałyśmy się.
-Tam są!- wskazała Julka, na pięć czarnych  postaci skulonych przy BMW.
Podeszłyśmy.
-Jesteście!- krzyknął nad wyraz entuzjastycznie Niall Horan.
-Yhy… to jak? Wsiadamy?- powiedziałam.
-Jasne.- odrzekł Zayn i gestem dżentelmena wskazał nam miejsce z tyłu samochodu.
- Może lepiej, żeby Natalia siadła z przodu. Tam będzie ciasno i jeszcze coś jej się stanie.- wyraził swoje przypuszczenie  ten wiecznie rozsądny Liam Payne.
-Racja. Racja.- potwierdzili i już otwierali drzwi z przodu.
Lou prowadził. Byłam zadowolona. Lubię siedzieć z przodu. Czuję się wtedy dojrzalsza. Nie wiem czemu. Po prostu tak mam. Mimo że Julia ma tak samo, wydawała się bardzo zadowolona ze swojego położenia. Nie dziwię się. Z tyłu było tak ciasno, że prawie siedziała na kolanach Nialla. Ta to ma szczęście. Obok Zayn, Harry i Liam. Ich kończyny były porozstawiane pod dziwnymi kątami. Twierdzili, że jest im wygodnie. Jednak miny mówiły same za siebie.
Kilka minut później byliśmy już na miejscu. Zaprosiłyśmy ich do środka. Nie wyrzucę, przecież One Direction na ulicę!
-Kto jest głodny?- spytałam.
-Dobrze, że pytasz! Ja jestem i to bardzo!- stwierdził Niall. Nie zaskoczył mnie. Człowiek się naczytał o nich to i owo ;].
  - Niall zachowuj się! Ty zawsze jesteś głodny! Chętnie poczęstujemy się tym co macie.- powiedział Zayn.
-Hmm… to chyba zrobię naleśniki z Nutellą.
- Jezus Maria, Natalia!- Julia klepnęła się w czoło.
-Co się stało?- zapytali chłopcy.
-Nie wiem…- odpowiedziałam.
-Zrozumielibyście, gdybyście mieszkali  z nią 16 lat, a ona co chwilę wam robiła naleśniki z Nutellą!- wyjaśniła Julia. Moim zdaniem to wierutne kłamstwo! Czasem zrobię naleśniki z powidłami. Kłamczuch! Wyrodne dziecię Pinokia!
Wszyscy się zaśmiali oprócz mnie. Naleśniki są świętością! Nie wolno się z nich śmiać!
-To ja idę robić, a wy się rozsiądźcie… gdzie tam chcecie.- zarządziłam.
-Pomogę ci! Jesteś zaraz po wypadku, nie możesz tak sama się przemęczać.- zaofiarował się Harry.
-Ok.

Kilkanaście minut później…

Julia:
Natalia i Harry przynieśli w końcu te nieszczęsne naleśniki. Całe szczęście, bo wydawało mi się, że Niall zaraz rzuci się na jakąś część  umeblowania i zacznie ją powoli przeżuwać. Naprawdę jest głodny. Jednak nie on jeden rzucił się na jedzenie. Wszystkim burczało w brzuchach.
-Pyszne!- wystękał blondyn już po „uczcie”.
-Genialne!- wychwalał Lou.
-Dobra, to tylko naleśniki, a nie homar w sosie własnym!- zaśmiała się Natalia. Wiedziałam jednak, że bardzo jej to pochlebia. Naprawdę, przez te wszystkie lata stała się mistrzynią pod tym względem.
-To co robimy?- zapytał Liam.
-Nie wiem… nie musicie wracać albo coś?- spytałam.
-Raczej nie… w każdym razie ja się teraz nigdzie nie wybieram. Chyba, że nas wyganiacie, to…- powiedział Zayn.
-Nie! Nie! Możecie zostać. Tylko  nie wiem jak wy, ale ja jestem zmęczona i zaraz usnę na podłodze.- uśmiechnęła się Natalia.
-No w zasadzie. Późno już. Przydało by się na chwilę przespać.- przyznał Liam.- Ale chyba nie macie tyle miejsca.
-Damy radę. Upchniemy się wszyscy w naszym pokoju. Połączyłyśmy sobie dwa łóżka i w zasadzie wyszło jedno bardzo duże.- powiedziałam.
-Wszyscy razem? Super.- zapalił się Harry.
Wszyscy na niego spojrzeli, jak na jakiegoś starego zboczeńca.
-To znaczy… Fajnie, że zapraszacie nas do łóżka.
Chyba nie muszę tłumaczyć, że pogrążył się jeszcze bardziej.
-Dobra. Już nic nie mówię.

__________

Czwarty rozdział! Jak się podoba? Piszcie komentarze, bardzo Was o to proszę. Na razie czuję się trochę jakbym pisała sama do siebie. Oczywiście zerknęło tu kilka osób, które poczytały moje wypociny, za co naprawdę DZIĘKUJĘ! ♥

See you later! Haha!
A.

środa, 23 stycznia 2013

Rozdział 3


Julia:

Umieram! To było niesamowite! Ja chyba śnię, bo to co się stało… Po pierwsze w życiu bym nie uwierzyła, że on do nas podejdzie, że go czymś zainteresujemy bardziej od innych. Jednak nasze fałszowanie na coś się przydało. Nie mogę pozbierać myśli. Moje marzenie spełniło się tak szybko!! Takie nierealne. Pewnie gdybym to gdzieś przeczytała pomyślałabym, że niezła bajeczka dla grzecznych Directionerek. Teraz tylko czekamy na spotkanie z resztą! Jestem taka szczęśliwa!
- Patrz. Już widzę loki Harrego.- do świata realnego przywrócił mnie pełen zachwytu głos Natalii.
-Yhy… Chyba nie wytrzymam!
-Jeszcze pięć minut!
-Jeszcze cztery!
-Trzy!
-Dwie!
- Minuta!

~

-Cześć!- usłyszałyśmy Harrego. W następnej chwili podniósł głowę i dokładnie nam się przyjrzał. Trochę dziwnie się poczułam. O co mu chodzi?
-TO WY!!!- wykrzyknął nagle.
-Przepraszam. Co my?- spytała przerażona Natalia. Pewnie zastanawiała się co też okropnego zrobiłyśmy.
-Aaa… To ja przepraszam. Widziałem was przed koncertem jak biegłyście. Jedna z was tak strasznie krzyczała. Z daleka wyglądałyście identycznie. Sytuacja wydała mi się dziwna, ale później zorientowałem się, że po prostu chytrze chciałyście dostać się bliżej sceny.- uśmiechnął się.
-Taaaak. No coś w tym stylu.- powiedziałam.- To możemy prosić o autografy, Harry?
-Jasne, przecież po to ty przyszłyście, nie? Jak się nazywacie?
-Ja jestem Natalia, a to Julia.- przedstawiła nas moja siostra.
-Ładne imiona dla ładnych dziewczyn.
Chyba oby dwie w tej samej chwili zrobiłyśmy się tak samo czerwone.
-„Dla niewysłowienie pięknej i usiłującej nie krzyczeć ze szczęścia Natalii…”- mamrotał pod nosem Harry.
-Co proszę?- wyjąkała osoba „piękna i usiłująca nie krzyczeć ze szczęścia”
-Nic, nic… i jeszcze… ”Dla Juli… Jeśli szuka Romea niech zadzwoni do Harrego Styles’a.”
Na oby dwu kartkach wypisywał jakieś cyfry… zaraz to numer telefonu? Nie martwi się, że zaczną do niego wydzwaniać fanki z całego świata… Miło z jego strony, ale nie szukam Romea. Znalazłam już dawno temu.  To taki jeden farbowany blondyn, o którym marzy także kilka milionów innych dziewczyn.
-Dziękujemy za Yyy… autografy.- powiedziałam.
-Nie ma za co. Miło było was poznać.- Harry ukazał swoje śliczne dołeczki.
-Ciebie także.- zakończyła Natalia.
Z tyłu zaczęło się coś dziać. Chyba jakieś niecierpliwe fanki. Wszyscy zaczęli się strasznie pchać. Było coraz ciaśniej.
-Cześć ZaaaaaaAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAUUUUUUUUUUUU!- to Natalia. Co jest? Nie widzę jej chyba… Nie! To nie może być ona! W momencie, kiedy witała się z Zaynem z tyłu ktoś popchnął niechcący sztywno stojącą Natalię! Boże, co ona zrobiła! Przywaliła głową w kant stołu, przy którym siedzieli chłopcy! Czy ja widzę krew?!  Przepchnęłam się przez już spory tłumek.
-Natalia! Natalia! Wszystko dobrze? Żyjesz!?- krzyczałam jak opętana. Rodzice mnie zamordują! Nie upilnowałam młodszej siostry.
Rozglądnęłam się. Liam, gdzieś dzwonił. Domyślam się, że na pogotowie. Harry miał szeroko otwarte oczy i wyglądał jakby miał się za chwilę się rozpłakać. Louis, Zayn i Niall podeszli do mnie i pytali co się właściwie stało.
- Nie wiem… chyba jest nie przytomna i…- zaczęłam prawie płakać.
-Julia…- usłyszałam słaby głos moje siostry.
-Natalia! Żyjesz! Uff…- ulżyło mi.
-Julia!- odezwała się głośniej.
-Co? Co? Co?- pytałam.
-Złaź z moje stopy grubasie! Miażdżysz mi ją. Będę kaleką.- krzyknęła Natalia. Taaak, jak widać szybko wraca do świata żywych.- Co się stało? Głowa mnie boli i… Auuu!- jęknęła próbując podnieść się do pozycji siedzącej.
-Wezwałem karetkę.- oświadczył Liam, który przed chwilą do nas doszedł.
-Dziękuję. Nie wiem czy z nią wszystko w porządku. Strasznie krwawi.- zmartwiłam się.
-Widać…. Widać…- szeptał przerażony Styles.
-Przepraszam was za kłopot. Zaraz przyjedzie karetka i… fani czekają. Nie powinniście do nich wracać?
-Nie… ktoś musi pomóc ją przenieść, przecież sama sobie nie dasz rady. Poza tym to nie wasza wina. To my czujemy się za to odpowiedzialni. Zayn, Louis wynieście ją, za chwilę karetka będzie. Harry… ty no… może przestań płakać. Niall wymień się telefonami z hmm… z Tobą, przepraszam nie znam imienia. Zadzwoń do  nas jak tylko będzie wiadomo, czy nic jej nie jest.- mówił Liam. Byłam pełna podziwu. Ja bym tego szybciej nie zorganizowała. Ale… co za wstyd! Nie tak wyobrażałam sobie nasze spotkanie. No, Natalia powinna czuć się zadowolona. W końcu niesie ją Zayn z Louisem i Harry co chwilę doskakuje i pyta czy któregoś nie zamienić. Jednak dzielnie ją nieśli. Podszedł do mnie Niall.
-No, to ten… te numery, co Liam mówił…- zaczął niepewnie. Zrobił się z powrotem czerwony, jak wtedy, kiedy mnie „pocałował”.
-Tak…
Kiedy skończyliśmy, uśmiechnął się niewyraźnie.
-Trochę chaotycznie wkroczyłyście w nasze życie.- powiedział.- Z pewnością was sobie zapamiętamy. Przynajmniej zrobiło się trochę ciekawiej. Już mnie ręka bolała od tego podpisywania i w ogóle jestem głodny.
-Nie ty jeden.- odpowiedziałam. –Dziękujemy za wszystko. Nasze marzenie spełniło się. No może Natalia niekoniecznie wyobrażała sobie to w ten sposób, ale jednak niosą ją mężczyźni jej życia, więc nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło…
Wybuchliśmy śmiechem.
-Hej! Karetka już jest!- krzyknął Lou.
-Lecę! To miło było cię… was poznać.- to drugie skierowane było do Nialla.
Pomachałam mu i szybko pobiegłam do pojazdu. Zajęli się już Natalią. Czekali na mnie. Weszłam do środka.
-Dziękuję za wszystko, chłopcy! Jesteście wspaniali!- powiedziałam z uśmiechem. Zamknęły się za mną drzwi i odjechaliśmy.

__________
I kolejny rozdział już za mną ;) Mam nadzieję, że się podoba! 

Widzieliście ten filmik? Haha! "Come to me" - już idę Harry, czekaj na mnie ;D

A.




wtorek, 22 stycznia 2013

Rozdział 2


Dwa dni później...

Natalia:

-Jaki tłok!- stwierdziłam.
-Taaa… i nasze marzenia o zauważeniu nas przez chłopaków legły w gruzach.- westchnęła Julka.
-Haha Julio nie zapominaj! Never give up! To podstawa bycia Directionerką.
-Jak tu się nie poddawać widząc tyle fanów pełnych rządzy macnięcia, któregoś z 1D choćby w czubek palca u stopy?!- powiedziała z rozpaczą w głosie.
-Ja sama kipię tą rządzą.- odpowiedziałam po namyśle.
-A kto nie? Kto nie, się pytam?- lamentowała Julia.
Przeciskałyśmy się przez tłum ludzi. Czułam się jak maszynce do mielenia sera. Jednak nie poddawałyśmy się. Brnęłyśmy przez to morze „żon” Nialla, Louisa, Liama, Zayna i Harrego. Morze? Ha! Chyba ocean!
-Nikt się nie chce przesuwać.- narzekałam.
-A dziwisz się? Każdy chce być bliżej sceny.
-To niesprawiedliwe. Julia weź poudawajmy trochę. Załóżmy, że ja cię gonię, gdyż mnie w niewyobrażalny sposób obraziłaś. Uciekaj, krzycz, mów, że to sprawa życia i śmierci. Goni cię chora psychicznie siostra. Cały czas posuwaj się w stronę sceny. Damy radę Juleczko.
-Niezłe, niezłe. Przynajmniej nie skłamie mówiąc, że mam siostrę z ADHD.
-Zabiję cię!
-Akurat!
I pobiegła krzycząc przeraźliwie…

W  tym samym czasie...

Harry:

Wyszedłem na chwilę na scenę, ale tak że nikt mnie nie widział. Gdybym się nagle pojawił fani zaczęli by przeraźliwie krzyczeć. Moje bębenki. Myślę o nich z troską. Jak tak dalej pójdzie, to za kilka lat będę musiał zaopatrzyć się w aparat słuchowy. Rozejrzałem się. Wyglądało to jak cisza przed burzą. Wszyscy wydawali się podnieceni, jednak nie krzyczeli, piszczeli itd. Czekali na wyjście swoich idoli. Uwielbiam to. Uwielbiam ich. Nagle usłyszałem krzyk. Co jest? Czyżby ktoś mnie zauważył? Nie… to jakaś dziewczyna. Hm. Brunetka biegnie w stronę sceny, a za nią. Yyyy? Jej kopia? No biegać to one umieją. Mam nadzieję, że nie dojdzie do aktu morderstwa. Są już blisko. Stanęły. Dziwne jakieś. Haha! Skrycie liczyłem na jakąś scenę z walk gladiatorów- wersja żeńska, a ty proszę. Wygląda na to, że jednak tej brunetce trumna nie będzie potrzebna. Może uda im się później do nas dostać, jak będziemy rozdawać autografy. Chętnie poznam. Ładne nawet…
-Co tam?- szepnął mi w ucho Louis.
-Aaaaa!! Lou! Mógłbyś łaskawie nie skradać się, kiedy usiłuje zostać niezauważony?- powiedziałem z pretensją.
-Ty niezauważony? Wiem, że skrycie marzysz o karierze ninjy, ale to w twoim przypadku niemożliwe. Już co najmniej 10 osób na ciebie patrzy.
-Gdzie?- spytałem.
-Nigdzie! Haha! Oj biedny Harry, znowu się nabrał.- Louis przesadnie udawał zasmuconego.
-Przestań. Jesteś nieznośny.
- I jeszcze powiedz, że mnie nie kochasz.
Za nami coś się wywaliło. Yyy… raczej ktoś.
-Niall! Co ty tu robisz?- szepnął Louis.
-Skąd wiesz, że to ja? Nawet się nie odwróciłeś!
-Zastanów się… Który z nas potrafi jeszcze potknąć się na równym podłożu, na którym nie ma żadnych przeszkód?
-Ymmm…
-No właśnie, Niall. To skoro się tu już przyczołgałeś może przedstawisz nam cel swojej wizyty?- powiedział Lou.
- No jak to? Przyszedłem wypatrywać mojej przyszłej żony! Widzieliście ją może?
-Jeżeli chodzi o Justina, to nie.- odpowiedziałem.
-Bardzo śmieszne.- rzekł Niall i rozczochrał mi w moje loczki.
Jak ja ich kocham.
Kilkanaście minut później:
Julia:
“So get out, get out, get out of my head
And fall into my arms instead
I don't, I don't, don't know what it is
But I need that one thing
And you've got that one thing”
-Jak ja ich kocham!- krzyknęłam do Natalii.
-Nooo! Oni są genialni!
-Myślisz, że uda nam się dostać od nich autografy?
-Kto wie? Módl się, żeby tak!- odpowiedziała Natalia.
“Now I'm climbing the walls
But you don't notice at all
That I'm going out of my mind
All day and all night”
-Niall! Niall!- krzyczałam. Kocham go. Jest cudowny! Gdyby mnie zauważył, ale to nie możliwe. Za dużo ładnych dziewczyn na tym świecie. Przynajmniej byłyśmy tak blisko nich.
-Julka uważaj, bo cię usłyszy!
-Przywalę ci! Albo jednak oszczędzę cię dzisiaj, przecież ich możemy spotkać! Aaa! Czuje, że nam się uda!!

Po koncercie...

Natalia:

UDA SIĘ. UDA SIĘ. UDA SIĘ. Jesteśmy w kolejce do chłopców! Nie mogę w to uwierzyć. Jeszcze niedawno mogłyśmy oglądać ich tylko na YouTubie, a za chwilę będziemy miały ich autografy. Julka ma aparat. Uwiecznimy ten moment! Ale się denerwuje!
-Zaśpiewajmy coś, bo eksploduję! – zarządziłam.
-Nie wiem czy to taki dobry pomysł, zważywszy, że nie mamy pięknych głosów.- wyraziła swoje powątpiewanie Julia.
-E tam! Dawaj „The Fresh Prince of Bel-Air”!
-Haha! Ok.
“ In West Philadelphia born and raised
On the playground where I spent most of my days
Chilling out, maxing, relaxing all cool
And all shooting some b-ball outside of the school
When a couple of guys said "we're up in no good"
Started making trouble in my neighborhood
I got in one little fight and my mom got scared(…)”

Darłyśmy się straszliwie. Kiedy dochodziłyśmy do słów „And said "you're moving with your aunt and uncle in Bel-Air” ktoś do nas dołączył. To był męski głos. Przerażone, że ktoś zwrócił uwagę na nasze wycie odwróciłyśmy się. AAAAAAA!!
-Hi!- przywitał się NIALL HORAN i z uśmiechem czekał na naszą reakcję.
Zapewne zaczęłabym krzyczeć, ale w porę przypomniałam sobie, że oni tego  nienawidzą. Zdołałyśmy tylko wykrztusić „Cześć”.
-Natalia ty mów! Ty mów! Ja nie dam rady!!- szeptała mi do ucha przerażona i zarazem przeszczęśliwa Julka.
-Niall...Yyy… od razu mówię, że nie jesteśmy najlepsze w angielskim. – rozejrzałam się. Wszyscy patrzyli na nas i na Nialla. Dziwię się, że nikt się na niego  nie rzucił. Ja z Julią pewnie byśmy to zrobiły gdybyśmy odzyskały władzę w kończynach.
-Słyszałem.- uśmiechnął się.- Ale to nic nie szkodzi. Lubię słuchać różnych akcentów. Skąd jesteście?
-Z Polski.- odpowiedziała Julia. WOW! Odważyła się. Jestem z niej dumna. Haha!
-Nigdy nie byłem. Ale jak wszystkie dziewczyny są tam takie ładne, to Polska niedługo będzie gościć One Direction.- mrugnął.- Wołają mnie. Chyba będę musiał wracać.
- Poczekaj chwilkę. Możesz jeszcze zrobić sobie z nami zdjęcie? Bardzo prosimy!!- powiedziałam.
-Ok. To która pierwsza?
-Julka?- popchnęłam zachwyconą siostrę w stronę blondynka.
-Aha, Niall… czy ona może pocałować cię w policzek? Jestem pewna, że o tym marzy.- uśmiechnęłam się.
-Jasne.- zaczerwienił się trochę.
Julka zbliżyła się do jego policzka. Chwyciłam aparat, namierzyłam…. I już miałam oddać celny strzał, tzn. zwyczajnie zrobić zdjęcie, kiedy Niall przesunął się w stronę Julii tak, że zetknęli się ustami. PSTRYK! Mam zdjęcie!! Mam zdjęcie!! I to jakie! Julka, to idiotka skończona. Odsunęła się. Cała czerwona!  Zresztą nie bardziej od Irlandczyka. Boże! Wyobrażam sobie miny Directionerek. Jeszcze gotowe są zabić moją siostrę! Haha! Ale przecież to on! To on… właśnie gdzie Niall?
-Gdzie Niall?- powtórzyłam tym razem głośno.
-Poszedł… poszedł… poszedł… no wiesz… poszedł… tam…. No.. z powrotem…- mówiła Julka w ogóle na mnie nie patrząc. Co ona musiała czuć! HALO!? Ja też tak chce!
-Aha… Ok… To było superdziwne.- stwierdziłam.

Gdybym tylko wiedziała co stanie się później...

__________

To już drugi rozdział. Piszcie komentarze, proszę! ;D


 Widzicie? Nawet Niall was zachęca! XD

A.

poniedziałek, 21 stycznia 2013

Rozdział 1


Dwa bilety. To one zmieniły tyle w naszym życiu. Śmiesznie to brzmi, ale tak, to prawda. Bilety do Londynu. Jak to się stało? Zwyczajnie. Oto nasza historia:



 Nasza kuzynka  wyjechała do Anglii w poszukiwaniu pracy. I jak widać znalazła. Zaprosiła nas na wakacje. Miałyśmy mieszkać tam same, gdyż ona wybiera się do Francji. Jest architektem i szuka       w tym romantycznym kraju inspiracji. Przynajmniej tak utrzymywała. Oczywiście nie obyło się bez wielokrotnych kłótni z rodzicami, którzy nie chcieli o tym słyszeć. Po długotrwałych mediacjach w końcu doszliśmy do porozumienia. Zgodzili się. Bardzo nam na tym zależało, więc nie mogłyśmy ukryć naszego zadowolenia. Dziwaczne tańce, okrzyki, śpiewy towarzyszyły nam podczas pakowania się na tę wymarzoną wycieczkę. Uwierzcie, nie chcielibyście tego widzieć. Nasze umiejętności wokalne czy też taneczne stoją pod wielkim znakiem zapytania. Wycie rozlegało się zapewne po całej okolicy. Wyobrażam sobie spojrzenia przechodniów spoglądających w stronę otwartych okien, w których dwie zwariowane nastolatki demolują swoje szafy i skręcają się ( tzn. tańczą) w rytm piosenek One Direction. To, że lubimy ten zespół to mało powiedziane. My go wręcz ubóstwiamy! To dlatego tak bardzo cieszyłyśmy się wyjazdem do Londynu! Nie długo mają tam koncert i my się na niego wybieramy! Czy to nie cudowne? Nie mogłyśmy w to uwierzyć- rodzice pozwolili nam SAMYM jechać do LONDYNU na całe WAKACJE! W życiu nie pomyślałybyśmy, że coś takiego może nas spotkać. Chodzi o to, że rodzice nigdzie nas nie puszczali! A teraz, TO! Hahaha, warto było czekać. Zobaczymy One Direction! Aaaaaaaaaaa!

Trzy dni później…

Natalia:
-I nie chodźcie po zmroku. Ktoś was zaatakuje, poderżnie gardło, odetnie palce i wyrzuci resztki zmasakrowanego ciała w pobliski śmietnik, w którym grzebią koty w poszukiwaniu posiłku.- ostrzegał tata. Jego wizje przyprawiały mnie o mdłości. Gdzie on to wyczytał? Nieważne, nie mogłam się doczekać, kiedy w końcu wsiądziemy do tego samolotu.
- Ciągle mam wątpliwości… przecież one nigdy nie były same tak daleko od nas. Macie często dzwonić!- mówiła mama. Bałam się, że za chwilę wszystko odwołają. Jednak nie. Pożegnałyśmy się z rodzicami i bratem. Weszłyśmy do samolotu i wygodnie się rozsiadłyśmy. Cisza.
- Julka, a jak ten samolot się rozbije! Zabijemy się! Na pewno się zepsuje kilka kilometrów po starcie i już nigdy nikt nas nie zobaczy! Mama wpadnie w depresje! A tata pewnie zacznie pić! A Daniel wyrośnie na seryjnego mordercę! I…- nie wytrzymałam i wydusiłam z siebie wszystkie wątpliwości.
-Natalia zamknij ten głupi ryj! Jeszcze raz coś powiesz o katastrofie lotniczej to ci przywalę tak, że stracisz przytomność i obudzisz się zaraz po koncercie chłopaków, na który w takim wypadku pójdę sama.- oświadczyła z irytacją Julia.
-No chyba nie! Debilka jednak z ciebie jest. Beze mnie nawet cię nie zauważą buhahahaha!
-W ogóle nas nie zauważą. Wiesz ile tam będzie ludzi?
-Za dużo, zdecydowanie za dużo.
I mniej więcej tak to wyglądało. Kilka godzin później wylądowałyśmy. Nie mogłyśmy się do czekać, kiedy znajdziemy się już w „naszym” mieszkaniu. Chciałyśmy się rozpakować i pozwiedzać trochę okolicę. A już za dwa dni będzie koncert! Chyba nie wytrzymam!
-Julka! Julka! Julka! Umieram. To się nie dzieje naprawdę. Uszczypnij mnie, bo ja w to chyba nie wierzę!- krzyczałam z zachwytu.
Uszczypnęła mnie...
-Au! Oszalałaś?
-Miałam cię uszczypnąć.
-Tak się tylko mówi. Odwdzięczę się, zobaczysz!
-Jasne, Natalko. – odrzekła Julka i uśmiechnęła się słodko.
Złapałyśmy taksówkę. Kłóciłyśmy się, która z nas ma mówić. Jesteśmy strasznie nieśmiałe. Chciałabym to zmienić, ale no… nie potrafię. To silniejsze ode mnie. Poza tym nasz angielski nie jest perfekcyjny. Nie miałyśmy zbyt dużo sytuacji, w których trzeba było posługiwać się tym językiem. W końcu mówiłam ja. Ulżyło mi, kiedy mężczyzna pokiwał głową na znak, że rozumie. O Boże! Dziękuję ci! Byłam z siebie bardzo dumna i z wyższością weszłam do taksówki jako pierwsza, spoglądając na Julię wzrokiem zwycięzcy.
Julia:
Dojechałyśmy na miejsce. Zapłaciłyśmy, podziękowałyśmy itd. Chciałam być już w środku. Weszłyśmy. Otworzyłyśmy drzwi na 3. piętrze. Moje pierwsze wrażenie: Wow! Natalia! Czy ty też  to widzisz?
-Wyobraź sobie, że jeszcze nie oślepłam. Ha! Będzie genialnie! Zobaczysz.- odpowiedziała.
- No raczej. – uśmiechnęłam się.
Z dużych okien miałyśmy widok na Londyn. Cudownie! I pomyśleć, że jeszcze kilkanaście dni temu siedziałam w dusznej sali, czekając na mego wybawiciela- dzwonek na przerwę. W porównaniu z tamtą wizją, rzeczywistość była rajem! Dziękuje mamo! Dziękuję tato! Dziękuję kochana kuzynko! Witaj Anglio! Masz zaszczyt gościć dwie najbardziej stuknięte dziewczyny Polski. Panie i Panowie nastała nowa era! Era Julii i jej znacznie gorszej siostry Natalii!
-Jesteś głodna?- przerwało moje rozmyślania to wyrodne dziecię, Natalia.
-Owszem. A ty?
- Też… W takim razie zrobię naleśniki z Nutellą!

__________

Pierwszy rozdział już za mną. Co myślicie? ;)

A.