niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 15



Natalia:

Pojechali. Moja siostra ma randkę ze swoim idolem. Zalatuje tandetą, pomyślałam. Założę się, że nikt mi nie uwierzy, kiedy będę o tym opowiadać. Boże, Boże co dzień mnie na nowo zaskakujesz. Westchnęłam siedząc na kanapie i przełączając na coraz to inny kanał w poszukiwaniu czegoś co nie będzie bliżej spokrewnione z takim gatunkiem filmu jakim jest horror. Uświadomiłam sobie właśnie, że zostałam sama. Tylko ja i moja chora psychika. Panie i Panowie czeka mnie niezapomniany wieczór. Po dziesięciu minutach już zdążyłam dopuścić do siebie strach. Byłam wręcz pewna, iż kiedy tylko odwrócę głowę spojrzy na mnie zjawa rządna krwi. Nie wytrzymam. Sięgnęłam po książkę próbując się skupić. Nic nie działało. Zrezygnowałam po przeczytaniu kilku stron. Postanowiłam zatem wcielić w życie moje rutynowe działania w takich okolicznościach, czyli zaczęłam śpiewać. Szło mi to nie za dobrze, gdyż co chwila drżał mi głos na wspomnienie strasznych scen z oglądanych filmów. Wybawił mnie dzwonek do drzwi. Podenerwowana ruszyłam spiesznych truchtem w stronę holu. Modliłam się, aby była to pani Williams. Niech to będzie ona, albo nie. Niech to po prostu nie będzie ktoś obcy. Zerknęłam przez Judasza. Trochę zdziwił mnie widok białych zębów. Kim jest właściciel? Niepewnie uchyliłam drzwi.
- Ach, Natalio! Masz szczęście!  Przybyłem cię uratować! Zbieraj się, gdyż jedziemy do nas – zakrzyknął wesoło, nie kto inny jak Louis Tomlinson. Nie powiem, ulżyło mi.
- Dziękuję ci, o mój czcigodny wybawicielu. Będę dozgonnie wdzięczna, jeśli zabierzesz mnie z tej przeklętej wieży.- stwierdziłam sarkastycznie. Oczywiście udawałam, iż jeszcze kilkanaście sekund temu wcale nie umierałam ze strachu. Słysząc mą wypowiedź chłopak był gotowy chwycić mnie w swe objęcia i ponieść do samochodu. Szybko jednak wyperswadowałam mu ten pomysł. Praktyczna część mej osoby obudziła się, gotowa do działania. Trzeba pogasić światła, posprawdzać, czy wszystko jest wyłączone, wziąć coś do przebrania, pozamykać drzwi. Moje roztropne „ja”, było z siebie dumne.

***

W domu byliśmy tylko ja, Louis i Liam. Reszta się porozchodziła, jak w skrócie stwierdził Payne. Nie dopytywałam się szczegółów. Pewnie jakieś imprezy, na które Zayn i Harry zostali zaproszeni, a Niall… wiadomo. Siedzieliśmy na szerokiej kanapie i sięgaliśmy co chwilę do ogromnej miski z popcornem. Oglądaliśmy jakąś komedie. Chłopcy byli wyrozumiali, kiedy kategorycznie odmówiłam obejrzenia „Szeptów”. Teraz zaśmiewaliśmy się z rzeczy, które tylko w dobrym towarzystwie potrafią wydawać się zabawne. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy minęły nam kolejne dwie godziny. Wtedy zaczęłam coś podejrzewać.
- Chłopaki, tak dla ścisłości, która jest godzina? – zapytałam. Zostałam tutaj także, dlatego, iż jak zapewniali ci dwaj, Niall właśnie tutaj miał pierwsze pojawić się wraz z Julią, kiedy zakończy się ich „romantyczna” kolacja.  
- Coś koło jedenastej… - stwierdził po namyśle Liam.
- To gdzie oni są?! – krzyknęłam zbulwersowana. Julia przed wyjściem zapewniałam mnie, że wróci zapewne przed dziesiątą, gdyż Niall dłużej z nią nie wytrzyma. Potem dodała, że najwyżej zadzwoni, gdyby coś miało się zmienić. Mój telefon jak milczał tak milczy. Podejrzana sprawa.
-Harry miał by na to gotową odpowiedź – skwitował Louis, kiwając głową z udawaną powagą. Posłałam mu mordercze spojrzenie, więc czym prędzej zajął się szukaniem słomki od jego szklanki z Coca-Colą.

Julia:

Czas biegł nieubłaganie. Nienawidzę chwil, kiedy wydaje mi się, że tylko przyjemne rzeczy przemijają tak szybko. Randka z Niallem dalej wydawała mi się surrealistyczna. Patrzyłam jak sprawnie pakuje pozostałości po kolacji. Jego przydługa grzywka lekko opadała mu na czoło. Wyglądał nieziemsko przystojnie w świetle gwiazd. Skierowaliśmy się w stronę drzwi prowadzących na klatkę schodową. Zadowoleni trzymaliśmy się za ręce. Niall chwycił klamkę i pociągnął. Drzwi się nie otworzyły. Szarpnął raz jeszcze. Żadnego efektu. Zdenerwowany położył tobołki na podłodze i zaczął się siłować z nieustępliwym zamkiem. Po kilku minutach bezowocnego szarpania się z drzwiami chłopak się poddał.
- Chyba dane jest nam spędzić razem noc – zażartował, zabawnie poruszając brwiami. Zirytowana dźgnęłam go łokciem w żebra.
- To nie jest śmieszne – oświadczyłam. Wróciłam na nasze poprzednie miejsce i klapnęłam na zimny beton. Zaczęłam grzebać w torbie w poszukiwaniu telefonu. – Dzwonię do Natalii. Niech coś wymyśli i nas stąd wyciągnie – poniewczasie zorientowałam się, że nie zdążyłam załadować komórki. Oczywiście, padnięta. Wkurzona kazałam dzwonić Niallowi. Po chwili oświadczył, iż nie ma zasięgu. Świetnie, bosko po prostu. Już widzę minę mej siostry, kiedy tłumaczę jej zaistniałą sytuację.
- Julia, proszę cię. Skąd miałem wiedzieć, że sprzątaczka zapomni zostawić nam kluczy zanim tutaj zamknie? Wszystko było ustalone. Mój kolega zapewniał mnie o tym od dwóch dni! – tłumaczył się blondyn. Nie byłam wstanie dłużej się na niego gniewać.
- Ostatecznie nie może być tak źle. Mogło padać – ta sytuacja była wystarczająco podobna do jakiegoś banalnego filmu  i ulżyło mi, gdy po wypowiedzeniu tych słów na niebie nie pojawiła się żadna chmura, a na ciele nie poczułam  ani jednej kropelki. Niall z powrotem zaczął rozkładać koc, a resztę naszych rzeczy postawił obok. Gestem zaprosił mnie, abym usiadła obok. Posłusznie wykonałam polecenie. Oprałam głowę na jego ramieniu i analizowałam reklamę najnowszego modelu lodówki wiszącą na budynku z przeciwka.
- Czy wiesz, że kupując ten super produkt w ciągu następnych kilku dni zyskujesz dwadzieścia procent rabatu? – oświadczyłam poważnie.
- Interesujące.- mruknął chłopak.
- To nie koniec! Niall, popatrz! Na zewnętrznej części tej lodówki jest wmontowany wyświetlacz, który informuje o temperaturze w środku jak i w pokoju, pokazuje także ile wolnego miejsca pozostało do wykorzystania, a najlepsze… - ciągnęłam zafascynowana.
- Nie jest ci zimno? – przerwał mi blondyn. Dziwnie na niego spojrzałam.
- Nie… wiesz co, podoba mi się ta lodówka, jest taka, wiesz, inteligenta. – stwierdziłam. Nie mam pojęcia czemu nawijałam akurat o tym. Miałam obok siebie chłopaka moich marzeń, a zanudzam go reklamowymi sloganami. Nie chcę wiedzieć, co on w tej chwili o mnie myśli. Jednak blondyn jakby w ogóle mnie nie słuchał.
- Wiesz… tak sobie pomyślałem. Nie jest ci czasem zimno? – znowu zapytał i tym razem zaczęłam się martwić, czy aby nie ma problemów z pamięcią.
- Nie, nie. Jak dla mnie jest w sam raz. – odrzekłam niepewnie. Temperatura bynajmniej nie zaliczała się do najzimniejszych. Spokojnie można było pozostać w krótkich rękawkach. Chyba jedynym powodem, dla którego założyłam bym w tej chwili coś jeszcze, musiałoby być bardzo wkurzające stado komarów. Jednak nic nie wskazywało na to, iż takowe ma się tej nocy pojawić.
- Na pewno? A jak się przeziębisz?- nie ustępował Niall z nieznanych mi powodów.
- Spójrz mi w oczy i słuchaj uważnie. Nie, Niallu Jamesie Horanie, nie jest mi zimno! Ani trochę. Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, iż jest mi nawet za ciepło – powiedziałam wolno i wyraźnie, aby to w końcu do niego dotarło. Wydawał się być zawiedzony. Spojrzałam na niego rozbawiona. Co mu chodzi po tej głowie? – Wytłumaczysz mi to nagłe zainteresowanie moją osobą?
- Jakie nagłe? Twa osoba absorbuje mnie już od dobrych kilku tygodni! – obruszył się Irlandczyk. – Tak się po prostu martwiłem, że… - zaciął się. – Ech, jak ci to powiem to mnie uznasz za kretyna. – westchnął i znowu zamilkł. Nalegałam, by dokończył swoją wypowiedź.
- To wszystko przez Harrego. Stwierdził, że koniecznie muszę się zachować jak w tych wszystkich romantycznych filmach, bo tego oczekują wszystkie dziewczyny, a już zwłaszcza nasze fanki –nadstawiłam ucha. – Podobno każda kobieta oświadcza w pewnym momencie, iż jest jej zimno lub też wzdryga się, co ma w sumie oznaczać to samo. Wtedy do akcji wkracza mężczyzna, który bez słowa ściągą swą ciepłą marynarkę tudzież skórzaną kurtkę i otula wybrankę. Stwierdziłem, że spróbuje, ale ty nic i nic. Pomyślałem, że po prostu sobie zapomniałaś, żeby o tym wspomnieć, ale… nie wyszło. Boże! Jestem skończonym durniem – podsumował swój wywód mój uroczy blondyn. Nic jednak nie mogło mnie powstrzymać od wybuchnięcie perlistym śmiechem. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak trzyma swoją czarną marynarkę, co chwila bawiąc się jej rękawem. Cóż to za tandetny sposób na podryw podsunął mu Styles? Pokręciłam głową z niedowierzaniem. Mimo wszystko, poświęcenie Nialla wzruszyło mnie do głębi. Zarzuciłam mu ręce na szyję i z powagą rzekłam:
- Nie słuchaj więcej Harrego.
- Nie będę. – obiecał i pocałował mnie po raz trzeci tego wieczoru.

Natalia:

Nie ma ich i nie ma. Ja natomiast zdążyłam już omówić wiele kwestii z chłopakami, a raczej z Liamem. Louis usnął po godzinie rozmowy. Godzinie! Niewyobrażalne. Opierał się teraz głową o moje ramię, a nogi rozłożył na brzuchu przyjaciela. Nie mieliśmy serca go budzić. Telewizor został już dawno wyłączony, a jedynym źródłem światła była mała lampka na stoliku obok. Dowiedziałam się wiele rzeczy na temat chłopaków, a o których nie miałam zielonego pojęcia. Niesłychanie dobrze mieć Payne’a po swojej stronie. Rozmawiało się z nim niemal jak z najlepszą przyjaciółką. Zgrabnie dryfowaliśmy po morzu tematów do rozmów, a lekko chrapiący Tomlinson co chwila zmieniał swą pozycję. Czekaliśmy. Ja na Julię, a Liam na trójkę przyjaciół. Powiedział, iż trudno mu zasnąć ze świadomością, że łażą nie wiadomo gdzie, a nazajutrz czeka ich ważne spotkanie. Rodzicielskie  poczucie odpowiedzialności spoczywało na barkach tego chłopaka. Opiekować się czworgiem rozwydrzonych rówieśników. Zabawnie brzmi, ale jakie to prawdziwe!
- Pamiętaj! – mówił Liam. – Jeśli tylko będziesz miała jakkolwiek problem, jestem do twoich usług. Dzwoń, wpadaj tutaj, pisz, cokolwiek. Zawsze pomogę – uśmiechnął się promiennie. Byłam mu wdzięczna. Nie spodziewałam się, że zdążymy się  zaprzyjaźnić do tego stopnia w tak krótkim czasie. Ten chłopak jest naprawdę w porządku. Czemu mój brat nie może brać z niego przykładu?  Jeśli już napatoczyłam się na temat rodzeństwa… niech tylko wróci ta idiotka! Takie karygodne zachowanie. Jest już daleko po północy, a po nich ani śladu. Moje zdenerwowanie rosło wraz  z upływem czasu. Dobrze, że rodzice dzisiaj się nie odezwali, bo nie mam pojęcia co bym im powiedziała. Mamo, tato, wasza starsza, lecz mało prawdopodobne, że roztropniejsza córka miała dzisiaj randkę, z której nie wróciła! Mogę sobie wyobrazić ich histerię i natychmiastowe pakowanie walizek. Nie minęłaby doba, a miałybyśmy ich w mieszkaniu. Komórko, błogosławię ten dzień, w którym nie usłyszałam twego sygnału ani razu! Chyba moją irytację dawało się wyczuć na kilometr, ponieważ po chwili Liam zaczął kolejny wywód na temat, że Niall jest porządnym chłopakiem i nie ma się o co martwić. Poradził mi także, abym zasnęła. Skrzyżowałam ręce na piersi na znak protestu. Na nic się on nie zdał. Już po pięciu minutach zaczęłam odpływać. W pewnym momencie się ocknęłam w momencie, kiedy  ktoś okrywał mnie ciepłym kocem. Liam jest kochany, zdążyłam pomyśleć zanim wokół mnie znowu nastała ciemność.

Liam:

Cierpliwie czekałem na chłopaków. Mimo że sam pocieszałem Natalię, nie miałem pojęcia, co przeszkodziło Niallowi i Julii w powrocie do domu. Nie chciałem, żeby dziewczyna leżąca obok mnie martwiła się całą noc, że ten skończony matoł nie odwiózł jej siostry na miejsce. Jest taki nieodpowiedzialny! Byłem już nieźle wkurzony. Harry i Zayn także nie spieszyli się z powrotem. Dzisiaj mamy wywiad  i nagrywamy kolejne kawałki do nowego albumu, a oni to olewają. Jeśli wrócą pijani, to nie ręczę za siebie. Miałem tego dość. Być tym poważnym, opiekuńczym i wiecznie dbającym, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Niech w końcu zaczną się z nim liczyć. Zacząłem chodzić po pokoju. Wydzwaniałem do każdego po kolei, ale oczywiście…
- Abonament chwilowo niedostępny! – usłyszałem po raz nie wiem który. Odstawiłem komórkę na stolik i zacząłem obserwować wjazd. Po pół godzinie taksówka zatrzymała się przy naszym domu. Wysiadł z niej zadowolony mulat machając dziwnie entuzjastycznie w stronę znikającego samochodu. Chwilę potem usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi. Pobiegłem szybko i wciągnąłem Zayna do środka.
- Cicho – syknąłem. – Louis i Natalia śpią. Rozbieraj się. Wiesz w ogóle która jest godzina? Można powiedzieć, że to prawie dzień, a nie noc. Jeśli dzisiaj coś pójdzie nie tak…
- Natalia? Natalka? – zainteresował się brunet. Czy on tylko tyle zapamiętał z całej wypowiedzi?  Pokiwałem twierdząco głową. Chłopak wyminął mnie ściągając po drodze buty i wpadł do salony zapewnie zgadując, że właśnie tam znajduje się dwoje śpiących, ponieważ nadal świeciła mała lampa. – Nawet jej nie przykryłeś. Pewnie jest jej teraz zimno – dobiegł do mnie głos Malika, w którym, czy mnie uszy nie mylą, pobrzmiewała pretensja. Wybiegł z pokoju równie szybko, jak tam się znalazł. Minutę później wrócił dzierżąc w prawej ręce gruby koc i lekko chwiejąc się na nogach. Zatrzymał się przy kanapie, po czym narzucił materiał na śpiącą dziewczynę. Na twarzy Natalii wykwitł uśmiech.
- Liam jest kochany… - wymamrotała. Szkoda, że nie zobaczy miny Zayna, który zszokowany patrzył to na nią to na mnie. Cóż… przypisała mi nie moją zasługę. Wyszczerzyłem się do chłopaka. Jednak śmiać zacząłem się dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem jak troskliwie okryta kocem Natalia, zostaje go pozbawiona przez śpiącego obok Louisa. Delikatnie aczkolwiek stanowczo nasz dżentelmen Tomlinson rozpoczął żmudny proces przeciągania okrycia na swoją stronę. Kiedy brunet zobaczył tę scenkę także nie mógł powstrzymać się od chichotu. Pokręcił głową z dezaprobatą. Nachylił się znowu nad dziewczyną tym razem biorąc szesnastolatkę na ręce. Spojrzał na mnie.
- To gdzie mam ją zanieść? – odezwał się szeptem. Wzruszyłem ramionami. Akurat dzisiaj pokoi mamy pod dostatkiem. Zasugerowałem pokój Harrego z dwóch powodów. Po pierwsze łóżko Styles’a słynie z tego, że jest najwygodniejsze. Po drugie chciałem zobaczyć reakcję Zayna. Wszyscy wiemy, że konkurują o względy Natalii. Tylko jeszcze nie jestem pewny, czy dla zabawy, czy rzeczywiście biorą to na poważnie. Do tej pory uznaliśmy z Louisem i Niallem, że to wszystko żarty. Jednak widząc jak Malik energicznie zaczął kręcić głową i ciskać piorunami z oczu zacząłem się zastanawiać. Czyżby on…
Uśmiechnąłem się. Czas pokaże.

__________

Chwilę wcześniej dodałam rozdział na I Want To Break The Silence i teraz nadeszła kolej na mój "old" blog to jest "Live While We're Young ♫". Moja droga siostra cały czas mnie poganiała, abym cokolwiek napisałam, więc dziękujcie tej zacnej dziewczynie, bo bez niej zapewne nic się nie pojawiło ani tu ani na drugim opowiadaniu. Jestem szczerze zdumiona, że tak wiele Was przybyło! Sprawiło mi to wiele radości. Mam jednak nadzieję, że Wy także coś od siebie dacie i coś tutaj napiszecie. Chociaż kilka słów, czy Wam się podobało, czy nie. To dla mnie ważne, bo mieć czytelników to jedna sprawa, ale mieć czytelników, którzy regularnie komentują! Prawdziwy skarb, który trzeba pielęgnować! Chciałabym, więc podziękować przede wszystkim: mej siostrze (Tempery), która mnie wspiera, a także nazbyt często szantażuje, abym ruszyła swój zacny tyłek do roboty,
Horan Girl, która jest tutaj w zasadzie od początku i nie zostawiła mnie, mimo mego braku talentu ;)
James. ;**, jej komentarze są tak pokrzepiające, iż jestem gotowa napisać dla niej od razu trzy z rzędu, byle by tylko została i dalej czytała te bzdety.
Asurii, kiedyś tutaj weszła i dodała tak długi komentarz, że aż mi dech zaparło! Uśmiechałam się po nim dobre kilkanaście minut :)
Nice Zgodniałej - czyta i pisze kometarze, Panie i Panowie przed Wami ideał skrupulatnego czytelnika ;p
@JustNikaPlease, która to przyłapuje mnie jak swawolnie spędzam czas na Twitterze, zamiast pisać rozdziały i co chwilę się dopytuje, kiedy następny
Karry Styling, która potrafiła mnie zaszantażować, gdy zakończyłam rozdział w niepewnym momencie ;P
zauważyłam także ostatnio wzmożoną aktywność Victorii Horan oraz marcel cel cieszę się, że jesteście :)
oraz innym pojawiającym się, ale nie znikającym! Dziękuję!

A.

czwartek, 1 sierpnia 2013

I want to break the silence

Chciałabym Was zaprosić na mojego nowego bloga "I want to break the silence". Jeśli zajrzycie przekonacie się, iż całkowicie różni się od tego "Live While We're Young ♥". To opowiadanie jest komedią romantyczną, nowe natomiast można nazwać dramatem. Oczywście nie znaczy to, że przestaję pisać tutaj. Po prostu wpadłam na pewiem pomysł i chciałam go zrealizować. Zatem będzie mi bardzo przyjemnie, jeśli się tam także pojawicie! Postaram się niedługo coś tutaj dodać, tymczasem jeszcze raz zapraszam na http://i-lost-my-direction.blogspot.com/ :)