niedziela, 31 marca 2013

Rozdział 10



Julia:

Natalia, chowanego? To zabawa dla małolatów… To jest zabawa, która… To jest… fajna zabawa. Dobra, jesteśmy dziecinne, ale co ja na to poradzę? Uśmiechnęłam się promiennie. Przypomniały mi się wszystkie szaleństwa związane z naszą czwórką… Właśnie tak, czwórką. W Polsce zostawiłyśmy dwie najlepsze przyjaciółki. Ostatnio wprawdzie nie najlepiej nam się układało, poza tym wypadł ten wyjazd do Londynu. Jednak nie chciałam z nimi zrywać kontaktu, o nie. Za dużo razem przeszłyśmy. Szczerze mówiąc, żałowałam, że nie ma ich z nami. Kiedyś nie potrafiłyśmy żyć bez siebie, czytałyśmy sobie w myślach. Nie potrzebowałyśmy słów, żeby się porozumieć, ale teraz… oddaliłyśmy się od siebie. Rozmowy już nie były takie jak wtedy, nasze pomysły im wydawały się głupie i na odwrót. To smutne, jednak nie chcę myśleć, że to już koniec, że nie da się tego odbudować.
-Julia słyszysz nas?- wyrwał mnie transu głos Louisa. Rozejrzałam się. Wszyscy się we mnie wpatrywali.
-Taaak… znaczy nie. Nie słuchałam. Moglibyście powtórzyć?- odpowiedziałam.
-Ok. Możecie się schować wszędzie, byleby nie w komórce na pierwszym piętrze i pokoju z instrumentami na drugim. W schowku, dlatego nie, bo tam jest pełno gratów i po pierwsze raczej się tam nikt nie zmieści, po drugie można się na coś nadziać, a raczej zależy nam, aby nie doszło do rozlewu krwi, jak przy pierwszym naszym spotkaniu.- tutaj Lou popatrzył wymownie na Natalię, która starała się w pełni ignorować wszelkie wzmianki o tym incydencie.- Natomiast w pokoju z instrumentami można się zatrzasnąć. Drzwi szwankują już od kilku miesięcy, ale jakoś żaden z nas nie kwapi się do naprawy.
-Dobra, dobra rozumiem.- odrzekłam. Nie jestem na tyle głupia, żeby się chować po komórkach.
-To kto liczy?- spytała moja siostra.
-Ja mogę w sumie…  Zdążę przynajmniej coś zjeść.- stwierdził Niall.- To liczę do 30!
-Ok. Uwaga zaczynamy, gotowi?- wszyscy pokiwali głowami.
-Nie! Stop! Zdecydowałem, że dam wam fory i macie gdzieś tak 100 sekund?- zastanowił się blondyn lustrując zawartość lodówki.
-Horan, lecz się!- mruknął Harry i szepnął coś na ucho Natalii, co ta z kolei skwitowała wybuchem śmiechu. Idioci obgadują mojego Niall’a! Niech tylko dorwę tę parszywą jędzę!- pomyślałam.
-Zaczynamyyyy!- zakrzyknął Louis, który wydawało się, że szykował się na bitwę, a nie na zwykłą zabawę.
-Szybko, szybko! Niall zamykaj oczy!- szeptał rozgorączkowany Liam, zastanawiając się, gdzie tu by się schować.
-No… tego… zamykam… Raz… Dła….Thły…Czftery…- coraz mniej wyraźnie liczył mój idol, zapychając się jedzeniem, które aktualnie wyciągał z lodówki na oślep, gdyż kazano mu przymknąć te piękne oczy…
-Julia… ruszaj się, bo przegrasz.- syknął Zayn i poleciał na górę. Czas się w końcu gdzieś schować. Zastanowiłam się chwilę i poleciałam na pierwsze piętro. Rozejrzałam się. Co chwilę słychać było trzaskanie drzwiami, wszyscy szukali jak najlepszej kryjówki. Postanowiłam pójść jeszcze wyżej. Z dziewczynami, to dopiero miałyśmy pomysły na chowanie- znowu przeniosłam się w przeszłość, wchodząc na drugi poziom.- Czego myśmy nie wymyśliły? U babci, która miała gospodarstwo, to dopiero można było się ukryć. W stodole, w słomie, w stajni (nie polecam, po pierwsze śmierdzi, po drugie kury mnie wydały, zdrajczynie), w przyczepach, na drzewach… to było coś. Kierowałam się na oślep. Słyszałam z dołu, jak Niall wykrzykuje dziewięćdziesiątą którąś sekundę. Sprężaj się Julia, sprężaj. Czmychnęłam do pierwszego lepszego pokoju i z hukiem zamknęłam drzwi. Rozejrzałam się. Gdzie by się tu teraz schować… O Boże! Debilko! Rzuciłam się do klamki, ta bynajmniej nie chciał współpracować. Byłam zamknięta. Zamknięta w pokoju z instrumentami.
-Cześć wszystkim!- przywitałam się z pianinem, gitarami i resztą, a następnie osunęłam się z rezygnacją na podłogę.

Natalia:

Muszę się gdzieś schować. I to szybko! Niall kończy liczyć. Aaaa! Czy ja zawsze muszę być taka niezdecydowana? Postanowiłam w końcu, że wejdę do pierwszego lepszego pokoju. Określenie tego pomieszczenia jako lekko zabałaganione byłoby sporym niedopowiedzeniem. Panował tutaj wszechobecny chaos. Z przykrością pomyślałam, że już nie zdążę wybrać innego miejsca. Rozejrzałam się za kryjówką. Ciemno za oknem, a nie chciałam świecić z wiadomych powodów. A nóż, Niall podgląda? I cały mój wysiłek na nic. Westchnęłam. Zahaczyłam wzrokiem o duża szafę. Sprawiała wrażenie solidnej. Nadawała się idealnie. Podeszłam do wybranego mebla i otworzyłam cicho prawe skrzydło drzwi. Wsunęłam głowę do środka, sprawdzając czy aby mój zacny tyłek się tam zmieści. Lustrowałam przestrzeń powolutku, aż tu nagle! Jezus Maria! Oczy, wiedzę czyjeś oczy!
Zatkałam sobie usta ręką. Krzyk oznaczałby przegraną na starcie.
-Kto tam jest?- szepnęłam, nerwowo spoglądając w stronę drzwi na korytarz. Blondyn zaraz zacznie szukać!
-Zayn. Nie mogłaś wybrać lepszego miejsca. Cholera, przegramy jak tu będziesz tak sterczała.- odezwał się niezadowolony.
-Mogę sobie pójść. Może zdążę.- odsunęłam się zdenerwowana. Kim ja jestem, żeby wiedzieć gdzie kto się poukrywał!?
-SZUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUKAM!- rozległ się krzyk na cały dom. Świetnie.
-Wskakuj! Byle szybko!- świstał przez zęby Malik.
Wcisnęłam się i przymknęliśmy drzwi. Kolejne sekundy zajęło mi ustawianie się w dogodnej pozycji. Zayn starał się zrobić jak najwięcej miejsca. Było trudno, gdyż w około porozwalane było części garderoby pana X.
-Ughh! Czyj to pokój?- zapytałam szeptem chłopaka.
- Louisa. Eh, Liam tyle razy mu mówił, żeby posprzątał przed waszym przyjściem, ale jak widzisz… zapomniał.
-Taaa, zapomniał. Bynajmniej mój wyidealizowany obraz was traci na ostrości. Perfekcyjni mężczyźni? Ha ha ha!- uśmiechnęłam się szelmowsko.
- Nigdy nie twierdziliśmy, że jesteśmy ideałami.- odrzekł Zayn.
- Dawaliście pewne sygnały, wprawdzie niewerbalne, ale jednak, które mogły dawać do zrozumienia, iż tacy właśnie jesteście. Banda oszustów.- mamrotałam niezadowolona, gdyż do tej pory nie udało mi się usiąść w miarę wygodnie.
- Zapamiętam to sobie! Wielka mi fanka.- prychnął.- Przestań się już tak wiercić. Odwróć się do ściany. Nie tak! Boże, Boże!- kręcił głową.- Plecami do mnie, oprzesz się o moje kolana.
-Ale… czy ja wiem, czy mi będzie wygodnie?- jęczałam nie wiem dla czego. Czyż nie o czymś takim marzyłam przez te lata bycia Directionerką?
-Za to ja jestem pewnie, że mi będzie. Wolę już to niż, te twoje latające nogi we wszystkie strony. Zeza dostanę.- mruknął.
Cisza.
-Zaraz!- olśniło mnie.- Jak to zeza dostaniesz? Czyś ty latał swoimi gałkami ocznymi tam i z powrotem za moimi kończynami?- spytałam podejrzliwie.
-No... znaczy…- było zbyt ciemno, żeby stwierdzić czy się zaczerwienił.- Nie chwytaj idola za słówka! Poza tym- zmienił temat.- Zamilcz, kobieto, bo zwiększasz prawdopodobieństwo znalezienia nas przez Nialla!!- huknął.
-Kogo my tu mamy!- usłyszeliśmy. Naszym oczom ukazała się twarz Irlandczyka, który właśnie znacząco ruszał brwiami.- Przepraszam, może nie powinienem wam przeszkadzać.


-Przestań Horan!- zdenerwował się CZŁOWIEK, PRZEZ KTÓREGO PRZEGRAŁAM.- Wstanę i ci dam w ten wyszczerzony ryj!
-Ależ nie ma się co denerwować.- uspokajał Niall.- Chociaż takie oznaki, moim skromnym zdaniem, znaczą, że jednak coś musiało się stać, skoro tak się irytujesz.
-Dajcie spokój chłopaki.- wstałam i otrzepałam spodnie.- Lepiej powiedz, czy jesteśmy pierwszymi, których znalazłeś.
-A nie! Macie szczęście. Pierwszy był Harry. Schował się jak zwykle pod łóżkiem, w swoim pokoju. Nie wiem, czy on uważa, że jeśli będzie krył się zawsze w tym samym miejscu, to nas tym zmyli?
- Niall! Nie obgaduj mnie przy gościu!- krzyknął Styles z nad gazety, z którą zdążył się już rozsiąść na dole w salonie.
- Wspaniale! Słyszysz Zayn? Nie przegraliśmy, masz szczęście, powiadam. Idę do Harrego. Może przynajmniej on nie będzie omiatała wzrokiem moich nóg.- postanowiłam.
-Wątpliwe.- szepnął Malik do Horana i wymienili uśmiechy.
-Słyszałam!!- krzyknęłam.- Niall pospiesz się, zostało ci jeszcze wiele osób do znalezienia.
- A zrobisz coś do jedzenia?
-A mogę udać, że nie słyszałam?- odpowiedziałam. W końcu jestem gościem, nie?- Styles schodzę!
-Czekam!- zawołał brunet.- Zayn? Nie idziesz?
-Pomogę Niallowi!- odpowiedział, nie zaszczycając mnie spojrzeniem. Czyżby obrażony?

__________
Wiem! Długo nie było rozdziału! Bardzo długo nie było rozdziału! ALE! Nie żyjmy przeszłością, przecież liczy się to co tu i teraz! ;P Mam nadzieję, że mi wybaczycie i mogę oczekiwać kilku komentarzy :))

By the way ♥


Życzę wszystkim Wesołych, Radosnych, Spokojnych Świąt, ble, ble ble... ( nie potrafię składać ładnych życzeń ) ;D Żebyście nie przytyły za bardzo... np. ja pisałam rozdział bezczelnie obżerając się różnorakimi ciastami. Wago! Bądź dla mnie łaskawa!

Dziękuję Wszystkim wytrwałym czytelnikom mego jakże nudnego opowiadania! 
A.

wtorek, 5 marca 2013

Rozdział 9 cz.II



-Coooooo?! Harry, chyba żartujesz!- krzyknęła. Jak się okazało, chłopak właśnie miał swoją kolej i wybrał szesnastolatkę. Ta zdecydowała się na wyzwanie… Ech…, ale co on jej zadał?
-Nie… to co słyszałaś. Masz pocałować, któregoś z nas!- uśmiechnął się promiennie, pewny, że to on będzie potencjalnym kandydatem.
-No wiesz… dobra może i tego pragnęłam tysiące razy, słuchając waszych piosenek itd., ale my się prawie nie znamy! To znaczy ja was znam, wy mnie nie!- tłumaczyła się dziewczyna.
-Haha! No i co? Natalia nie tragizuj, tylko miej to już za sobą. Wszyscy wiemy, że za chwilę spełnisz swoje najskrytsze marzenie.- mówił pewny siebie Styles.
Nagle rozbłysły jej oczy. Chyba coś sobie uświadomiła. Ciekawy byłem kogo wybierze. Julia wyszczerzyła się i ustawiała odpowiednio obiektyw, żeby uwiecznić tę wiekopomną chwilę.
-To ja wybieram…. Hm… - Harry uśmiechnięty.- Zayna…, bo jest najbliżej…- Harry nieuśmiechnięty.
Popatrzyłem na Malika. Ukazał swe równe, białe zęby. Wymamrotał tylko „Czekam…” poczym zaśmiał się, tym samym wprawiając Natalię w jeszcze większe zakłopotanie. Dziewczyna przysunęła się i spojrzała mu prosto w oczy. Trwało to jakieś kilka sekund, po czym namiętnie pocałowała go w… czoło. Julia wybuchnęła niepohamowanym śmiechem. Po chwili już większość z nas chichotała.
-CO TO BYŁO?!- wrzasnął oburzony Harry.- Kazałem ci pocałować, któregoś z nas… W prawdzie nietrafnie wybrałaś Zayna, ale to miała być pocałunek!
-Cytuję: „Pocałuj któregoś z członków zespołu.”, nie powiedziałeś gdzie. Dlatego zdecydowałam się, iż POCAŁUJĘ W CZOŁO.
-Nie ulega wątpliwości trafność jej toku myślenia.- stwierdził z powagą Louis. Wymienili porozumiewawcze uśmiechy.
-Dobrze wiedziałaś co mam na myśli!- denerwował się Harry.- Jesteś zwykłą oszustką!
- Nie obrażaj mi tu gościa!- wtrącił się Liam.- Zaprawdę, nie sądziłem, że będę musiał się za was wstydzić! Jak ja was wychowałem?! Co one sobie o nas pomyślą?
Wszyscy się zaśmiali. Nie ma to jak mieć tatusia w zespole. Zawsze załagodzi sytuację, czasem odpowiednio ukarze, haha. Popatrzyłem na Zayna, niby się uśmiechał, ale widziałem, że nie potrafił zrozumieć, iż jakaś dziewczyna powstrzymała się przed pocałowaniem go. Powoli sięgnął po lusterko, które zawsze trzyma w kieszeni spodni. Przeglądał się przez kilka minut i mówił do siebie. Z ruchu jego ust odczytałem coś takiego: „Czy ja aż tak źle wyglądam? Co jest nie tak?”. Następnie Natalia wznowiła grę.

Natalia:


Hm… kogo by tu wybrać… Rozglądnęłam się po zgromadzonych. Liam… już był. Harry, haha lepiej nie… patrzy na mnie z morderczymi zamiarami. Louis, już go miałam. Niall! O tak!
-Niallu Horanie, prawda czy wyzwanie?- zapytałam. Blondyn spojrzał na mnie i uśmiechnął się cwaniacko.
-Nie mam zamiaru ryzykować… prawda!
- Yyy… na przykład… co by tu…- zastanawiałam się.- Wymień trzy kobiety, które są dla ciebie ideałem.
Zastanowił się chwilę, poczym znowu się odezwał.
-Myślę,  że moja mama… (ładnie Horan, ładnie)
… Harry Styles… (parsknęłam śmiechem)
… i ostatnio pewna dziewczyna, która opisując swą osobę nie podaje samych złych cech, gdyż nie chce zniechęcać do siebie swojego przyszłego męża. (nie wiedziałam o co chodzi, ale zauważyłam kątem oka, że Julia nagle się zaczerwieniła)
-Jaka dziewczyna?- zainteresowali się obecni.
-Niall nawet nie wiesz jak bardzo mnie tym zraniłeś…- odrzekł Styles w tym samym czasie, kręcąc głową i wycierając nieistniejące łzy z policzków.
-Oj weź… zażartować sobie nie można.- westchnął ciężko blondyn. Znowu wybuch śmiechu grupy, a potem kontynuacja zabawy. Jakoś byłam pewna, że chłopak wybierze Julię. Czułam, że wymyślił coś extra. Widziałam pewność w jego pięknych niebieskich oczach, w których zatracają się miliony fanek.
-To może Julia.- powiedział. Czyż nie jestem genialna?  Czasami przeraża mnie moja umiejętność przewidywania przyszłości.- Prawda czy wyzwanie?
-Może tak dla odmiany wyzwanie.- uśmiechnęła się. Cóż za odwaga! Wszyscy wpatrywali się w Nialla, którego opuściła cała pewność siebie. Zastanowił się jeszcze chwilę. Chyba już postanowił.
- Zatem… czy… to znaczy musisz, bo to w końcu, no wiesz, wyzwanie, więc, no wiesz, tak jakby nie możesz nie zrobić czegoś, i no wiesz…- zaczął przełykając nerwowo ślinę.
-Niall!- poganiał Liam.- Wysłów się chłopcze!
-To… umów się ze mną!- wydusił z siebie zacny blondyn. Spojrzał na Julię, ta jednak  nie śmiała podnieść głowy. Wiedziałam, że w głębi duszy się naprawdę cieszy. Po prostu jest zawstydzona. To wszystko wydawało się takie niemożliwe. Niall, ten Niall, którego potajemnie kocha od tylu lat zaprosił, korekta: rozkazał iść z nim na randkę.
-OOOOOOO!- wydostało się z czterech gardeł. Ja tylko nerwowo wpatrywałam się w moją durną siostrę. Niech ona się w końcu odezwie!
Julia podniosła głowę. Nagle jej twarz rozjaśniła się w uśmiechu. Niall nie mógł oderwać od niej wzroku. Otworzyła usta i wypowiedziała słowa, które rozluźniły napiętą atmosferę.
-Pewnie. Z przyjemnością.- odrzekła. Niall wyraźnie odetchnął z ulgą. Co on się tak denerwował? Nie wiedział, że Julia za nim szaleje? Haha, czasami nie rozumiem ludzi. Bawiliśmy się tak jeszcze dość długo. Kiedy już zabrakło nam pomysłów zastanawialiśmy się co teraz. Noc jeszcze młoda, jak to mówią. Nagle przypomniałam sobie o pewnej, czasami niezwykle ciekawej zabawie, CHOWANEGO!

_________
 Druga część. Wiem... znowu krótkie, znowu nijakie, ale nie za bardzo chce mi się pisać, kiedy widzę, że wam chyba się się z kolei nie chce tego czytać... bo (oprócz kilku komentarzy pod ostatnim postem, za co dziękuję) nie było was widać... Cóż, wiem, że obiecałam mojej siostrze ciągnięcie bloga minimum do 20 rozdziałów, ale jednak na 13 obserwujących + anonimy, to te cztery komentarze, to... no nie wiem... zobaczymy jak będzie pod tym postem. Nauki oczywiście dużo, nie wiem kiedy będzie następny rozdział, to też w sumie zależy od Was. Chyba wszystkie wiemy jak komentarze motywują człowieka do pracy ;)
Pozdrawiam
A.

Louis! Ty geniuszu! ;p