Natalia:
Pojechali. Moja siostra ma randkę ze swoim idolem. Zalatuje
tandetą, pomyślałam. Założę się, że nikt mi nie uwierzy, kiedy będę o tym
opowiadać. Boże, Boże co dzień mnie na nowo zaskakujesz. Westchnęłam siedząc na
kanapie i przełączając na coraz to inny kanał w poszukiwaniu czegoś co nie
będzie bliżej spokrewnione z takim gatunkiem filmu jakim jest horror.
Uświadomiłam sobie właśnie, że zostałam sama. Tylko ja i moja chora psychika.
Panie i Panowie czeka mnie niezapomniany wieczór. Po dziesięciu minutach już
zdążyłam dopuścić do siebie strach. Byłam wręcz pewna, iż kiedy tylko odwrócę
głowę spojrzy na mnie zjawa rządna krwi. Nie wytrzymam. Sięgnęłam po książkę
próbując się skupić. Nic nie działało. Zrezygnowałam po przeczytaniu kilku
stron. Postanowiłam zatem wcielić w życie moje rutynowe działania w takich
okolicznościach, czyli zaczęłam śpiewać. Szło mi to nie za dobrze, gdyż co
chwila drżał mi głos na wspomnienie strasznych scen z oglądanych filmów.
Wybawił mnie dzwonek do drzwi. Podenerwowana ruszyłam spiesznych truchtem w
stronę holu. Modliłam się, aby była to pani Williams. Niech to będzie ona, albo
nie. Niech to po prostu nie będzie ktoś obcy. Zerknęłam przez Judasza. Trochę
zdziwił mnie widok białych zębów. Kim jest właściciel? Niepewnie uchyliłam
drzwi.
- Ach, Natalio! Masz szczęście! Przybyłem cię uratować! Zbieraj się, gdyż
jedziemy do nas – zakrzyknął wesoło, nie kto inny jak Louis Tomlinson. Nie
powiem, ulżyło mi.
- Dziękuję ci, o mój czcigodny wybawicielu. Będę dozgonnie
wdzięczna, jeśli zabierzesz mnie z tej przeklętej wieży.- stwierdziłam
sarkastycznie. Oczywiście udawałam, iż jeszcze kilkanaście sekund temu wcale
nie umierałam ze strachu. Słysząc mą wypowiedź chłopak był gotowy chwycić mnie
w swe objęcia i ponieść do samochodu. Szybko jednak wyperswadowałam mu ten
pomysł. Praktyczna część mej osoby obudziła się, gotowa do działania. Trzeba
pogasić światła, posprawdzać, czy wszystko jest wyłączone, wziąć coś do
przebrania, pozamykać drzwi. Moje roztropne „ja”, było z siebie dumne.
***
W domu byliśmy tylko ja, Louis i Liam. Reszta się
porozchodziła, jak w skrócie stwierdził Payne. Nie dopytywałam się szczegółów.
Pewnie jakieś imprezy, na które Zayn i Harry zostali zaproszeni, a Niall…
wiadomo. Siedzieliśmy na szerokiej kanapie i sięgaliśmy co chwilę do ogromnej
miski z popcornem. Oglądaliśmy jakąś komedie. Chłopcy byli wyrozumiali, kiedy
kategorycznie odmówiłam obejrzenia „Szeptów”. Teraz zaśmiewaliśmy się z rzeczy,
które tylko w dobrym towarzystwie potrafią wydawać się zabawne. Nawet nie
zauważyliśmy, kiedy minęły nam kolejne dwie godziny. Wtedy zaczęłam coś
podejrzewać.
- Chłopaki, tak dla ścisłości, która jest godzina? –
zapytałam. Zostałam tutaj także, dlatego, iż jak zapewniali ci dwaj, Niall
właśnie tutaj miał pierwsze pojawić się wraz z Julią, kiedy zakończy się ich „romantyczna”
kolacja.
- Coś koło jedenastej… - stwierdził po namyśle Liam.
- To gdzie oni są?! – krzyknęłam zbulwersowana. Julia przed
wyjściem zapewniałam mnie, że wróci zapewne przed dziesiątą, gdyż Niall dłużej
z nią nie wytrzyma. Potem dodała, że najwyżej zadzwoni, gdyby coś miało się
zmienić. Mój telefon jak milczał tak milczy. Podejrzana sprawa.
-Harry miał by na to gotową odpowiedź – skwitował Louis,
kiwając głową z udawaną powagą. Posłałam mu mordercze spojrzenie, więc czym
prędzej zajął się szukaniem słomki od jego szklanki z Coca-Colą.
Julia:
Czas biegł nieubłaganie. Nienawidzę chwil, kiedy wydaje mi
się, że tylko przyjemne rzeczy przemijają tak szybko. Randka z Niallem dalej wydawała
mi się surrealistyczna. Patrzyłam jak sprawnie pakuje pozostałości po kolacji.
Jego przydługa grzywka lekko opadała mu na czoło. Wyglądał nieziemsko
przystojnie w świetle gwiazd. Skierowaliśmy się w stronę drzwi prowadzących na
klatkę schodową. Zadowoleni trzymaliśmy się za ręce. Niall chwycił klamkę i
pociągnął. Drzwi się nie otworzyły. Szarpnął raz jeszcze. Żadnego efektu.
Zdenerwowany położył tobołki na podłodze i zaczął się siłować z nieustępliwym
zamkiem. Po kilku minutach bezowocnego szarpania się z drzwiami chłopak się
poddał.
- Chyba dane jest nam spędzić razem noc – zażartował,
zabawnie poruszając brwiami. Zirytowana dźgnęłam go łokciem w żebra.
- To nie jest śmieszne – oświadczyłam. Wróciłam na nasze
poprzednie miejsce i klapnęłam na zimny beton. Zaczęłam grzebać w torbie w
poszukiwaniu telefonu. – Dzwonię do Natalii. Niech coś wymyśli i nas stąd
wyciągnie – poniewczasie zorientowałam się, że nie zdążyłam załadować komórki.
Oczywiście, padnięta. Wkurzona kazałam dzwonić Niallowi. Po chwili oświadczył,
iż nie ma zasięgu. Świetnie, bosko po prostu. Już widzę minę mej siostry, kiedy
tłumaczę jej zaistniałą sytuację.
- Julia, proszę cię. Skąd miałem wiedzieć, że sprzątaczka
zapomni zostawić nam kluczy zanim tutaj zamknie? Wszystko było ustalone. Mój
kolega zapewniał mnie o tym od dwóch dni! – tłumaczył się blondyn. Nie byłam
wstanie dłużej się na niego gniewać.
- Ostatecznie nie może być tak źle. Mogło padać – ta
sytuacja była wystarczająco podobna do jakiegoś banalnego filmu i ulżyło mi, gdy po wypowiedzeniu tych słów
na niebie nie pojawiła się żadna chmura, a na ciele nie poczułam ani jednej kropelki. Niall z powrotem zaczął
rozkładać koc, a resztę naszych rzeczy postawił obok. Gestem zaprosił mnie,
abym usiadła obok. Posłusznie wykonałam polecenie. Oprałam głowę na jego
ramieniu i analizowałam reklamę najnowszego modelu lodówki wiszącą na budynku z
przeciwka.
- Czy wiesz, że kupując ten super produkt w ciągu następnych
kilku dni zyskujesz dwadzieścia procent rabatu? – oświadczyłam poważnie.
- Interesujące.- mruknął chłopak.
- To nie koniec! Niall, popatrz! Na zewnętrznej części tej
lodówki jest wmontowany wyświetlacz, który informuje o temperaturze w środku
jak i w pokoju, pokazuje także ile wolnego miejsca pozostało do wykorzystania,
a najlepsze… - ciągnęłam zafascynowana.
- Nie jest ci zimno? – przerwał mi blondyn. Dziwnie na niego
spojrzałam.
- Nie… wiesz co, podoba mi się ta lodówka, jest taka, wiesz,
inteligenta. – stwierdziłam. Nie mam pojęcia czemu nawijałam akurat o tym.
Miałam obok siebie chłopaka moich marzeń, a zanudzam go reklamowymi sloganami.
Nie chcę wiedzieć, co on w tej chwili o mnie myśli. Jednak blondyn jakby w
ogóle mnie nie słuchał.
- Wiesz… tak sobie pomyślałem. Nie jest ci czasem zimno? –
znowu zapytał i tym razem zaczęłam się martwić, czy aby nie ma problemów z
pamięcią.
- Nie, nie. Jak dla mnie jest w sam raz. – odrzekłam
niepewnie. Temperatura bynajmniej nie zaliczała się do najzimniejszych.
Spokojnie można było pozostać w krótkich rękawkach. Chyba jedynym powodem, dla którego
założyłam bym w tej chwili coś jeszcze, musiałoby być bardzo wkurzające stado
komarów. Jednak nic nie wskazywało na to, iż takowe ma się tej nocy pojawić.
- Na pewno? A jak się przeziębisz?- nie ustępował Niall z
nieznanych mi powodów.
- Spójrz mi w oczy i słuchaj uważnie. Nie, Niallu Jamesie
Horanie, nie jest mi zimno! Ani trochę. Zaryzykowałabym nawet stwierdzeniem, iż
jest mi nawet za ciepło – powiedziałam wolno i wyraźnie, aby to w końcu do
niego dotarło. Wydawał się być zawiedzony. Spojrzałam na niego rozbawiona. Co
mu chodzi po tej głowie? – Wytłumaczysz mi to nagłe zainteresowanie moją osobą?
- Jakie nagłe? Twa osoba absorbuje mnie już od dobrych kilku
tygodni! – obruszył się Irlandczyk. – Tak się po prostu martwiłem, że… - zaciął
się. – Ech, jak ci to powiem to mnie uznasz za kretyna. – westchnął i znowu
zamilkł. Nalegałam, by dokończył swoją wypowiedź.
- To wszystko przez Harrego. Stwierdził, że koniecznie muszę
się zachować jak w tych wszystkich romantycznych filmach, bo tego oczekują wszystkie
dziewczyny, a już zwłaszcza nasze fanki –nadstawiłam ucha. – Podobno każda
kobieta oświadcza w pewnym momencie, iż jest jej zimno lub też wzdryga się, co
ma w sumie oznaczać to samo. Wtedy do akcji wkracza mężczyzna, który bez słowa
ściągą swą ciepłą marynarkę tudzież skórzaną kurtkę i otula wybrankę.
Stwierdziłem, że spróbuje, ale ty nic i nic. Pomyślałem, że po prostu sobie
zapomniałaś, żeby o tym wspomnieć, ale… nie wyszło. Boże! Jestem skończonym
durniem – podsumował swój wywód mój uroczy blondyn. Nic jednak nie mogło mnie
powstrzymać od wybuchnięcie perlistym śmiechem. Dopiero teraz zauważyłam, że
chłopak trzyma swoją czarną marynarkę, co chwila bawiąc się jej rękawem. Cóż to
za tandetny sposób na podryw podsunął mu Styles? Pokręciłam głową z niedowierzaniem.
Mimo wszystko, poświęcenie Nialla wzruszyło mnie do głębi. Zarzuciłam mu ręce
na szyję i z powagą rzekłam:
- Nie słuchaj więcej Harrego.
- Nie będę. – obiecał i pocałował mnie po raz trzeci tego
wieczoru.
Natalia:
Nie ma ich i nie ma. Ja natomiast zdążyłam już omówić wiele
kwestii z chłopakami, a raczej z Liamem. Louis usnął po godzinie rozmowy.
Godzinie! Niewyobrażalne. Opierał się teraz głową o moje ramię, a nogi rozłożył
na brzuchu przyjaciela. Nie mieliśmy serca go budzić. Telewizor został już
dawno wyłączony, a jedynym źródłem światła była mała lampka na stoliku obok.
Dowiedziałam się wiele rzeczy na temat chłopaków, a o których nie miałam
zielonego pojęcia. Niesłychanie dobrze mieć Payne’a po swojej stronie.
Rozmawiało się z nim niemal jak z najlepszą przyjaciółką. Zgrabnie dryfowaliśmy
po morzu tematów do rozmów, a lekko chrapiący Tomlinson co chwila zmieniał swą
pozycję. Czekaliśmy. Ja na Julię, a Liam na trójkę przyjaciół. Powiedział, iż
trudno mu zasnąć ze świadomością, że łażą nie wiadomo gdzie, a nazajutrz czeka
ich ważne spotkanie. Rodzicielskie
poczucie odpowiedzialności spoczywało na barkach tego chłopaka. Opiekować
się czworgiem rozwydrzonych rówieśników. Zabawnie brzmi, ale jakie to
prawdziwe!
- Pamiętaj! – mówił Liam. – Jeśli tylko będziesz miała
jakkolwiek problem, jestem do twoich usług. Dzwoń, wpadaj tutaj, pisz,
cokolwiek. Zawsze pomogę – uśmiechnął się promiennie. Byłam mu wdzięczna. Nie
spodziewałam się, że zdążymy się
zaprzyjaźnić do tego stopnia w tak krótkim czasie. Ten chłopak jest
naprawdę w porządku. Czemu mój brat nie może brać z niego przykładu? Jeśli już napatoczyłam się na temat
rodzeństwa… niech tylko wróci ta idiotka! Takie karygodne zachowanie. Jest już
daleko po północy, a po nich ani śladu. Moje zdenerwowanie rosło wraz z upływem czasu. Dobrze, że rodzice dzisiaj
się nie odezwali, bo nie mam pojęcia co bym im powiedziała. Mamo, tato, wasza
starsza, lecz mało prawdopodobne, że roztropniejsza córka miała dzisiaj randkę,
z której nie wróciła! Mogę sobie wyobrazić ich histerię i natychmiastowe
pakowanie walizek. Nie minęłaby doba, a miałybyśmy ich w mieszkaniu. Komórko,
błogosławię ten dzień, w którym nie usłyszałam twego sygnału ani razu! Chyba
moją irytację dawało się wyczuć na kilometr, ponieważ po chwili Liam zaczął
kolejny wywód na temat, że Niall jest porządnym chłopakiem i nie ma się o co
martwić. Poradził mi także, abym zasnęła. Skrzyżowałam ręce na piersi na znak
protestu. Na nic się on nie zdał. Już po pięciu minutach zaczęłam odpływać. W
pewnym momencie się ocknęłam w momencie, kiedy ktoś okrywał mnie ciepłym kocem. Liam jest
kochany, zdążyłam pomyśleć zanim wokół mnie znowu nastała ciemność.
Liam:
Cierpliwie czekałem na chłopaków. Mimo że sam pocieszałem
Natalię, nie miałem pojęcia, co przeszkodziło Niallowi i Julii w powrocie do
domu. Nie chciałem, żeby dziewczyna leżąca obok mnie martwiła się całą noc, że
ten skończony matoł nie odwiózł jej siostry na miejsce. Jest taki
nieodpowiedzialny! Byłem już nieźle wkurzony. Harry i Zayn także nie spieszyli
się z powrotem. Dzisiaj mamy wywiad i
nagrywamy kolejne kawałki do nowego albumu, a oni to olewają. Jeśli wrócą
pijani, to nie ręczę za siebie. Miałem tego dość. Być tym poważnym, opiekuńczym
i wiecznie dbającym, aby wszystko poszło zgodnie z planem. Niech w końcu zaczną
się z nim liczyć. Zacząłem chodzić po pokoju. Wydzwaniałem do każdego po kolei,
ale oczywiście…
- Abonament chwilowo niedostępny! – usłyszałem po raz nie
wiem który. Odstawiłem komórkę na stolik i zacząłem obserwować wjazd. Po pół
godzinie taksówka zatrzymała się przy naszym domu. Wysiadł z niej zadowolony
mulat machając dziwnie entuzjastycznie w stronę znikającego samochodu. Chwilę
potem usłyszałem jak ktoś dzwoni do drzwi. Pobiegłem szybko i wciągnąłem Zayna
do środka.
- Cicho – syknąłem. – Louis i Natalia śpią. Rozbieraj się.
Wiesz w ogóle która jest godzina? Można powiedzieć, że to prawie dzień, a nie
noc. Jeśli dzisiaj coś pójdzie nie tak…
- Natalia? Natalka? – zainteresował się brunet. Czy on tylko
tyle zapamiętał z całej wypowiedzi? Pokiwałem twierdząco głową. Chłopak wyminął
mnie ściągając po drodze buty i wpadł do salony zapewnie zgadując, że właśnie
tam znajduje się dwoje śpiących, ponieważ nadal świeciła mała lampa. – Nawet
jej nie przykryłeś. Pewnie jest jej teraz zimno – dobiegł do mnie głos Malika,
w którym, czy mnie uszy nie mylą, pobrzmiewała pretensja. Wybiegł z pokoju
równie szybko, jak tam się znalazł. Minutę później wrócił dzierżąc w prawej
ręce gruby koc i lekko chwiejąc się na nogach. Zatrzymał się przy kanapie, po
czym narzucił materiał na śpiącą dziewczynę. Na twarzy Natalii wykwitł uśmiech.
- Liam jest kochany… - wymamrotała. Szkoda, że nie zobaczy
miny Zayna, który zszokowany patrzył to na nią to na mnie. Cóż… przypisała mi
nie moją zasługę. Wyszczerzyłem się do chłopaka. Jednak śmiać zacząłem się
dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem jak troskliwie okryta kocem Natalia, zostaje go
pozbawiona przez śpiącego obok Louisa. Delikatnie aczkolwiek stanowczo nasz
dżentelmen Tomlinson rozpoczął żmudny proces przeciągania okrycia na swoją
stronę. Kiedy brunet zobaczył tę scenkę także nie mógł powstrzymać się od
chichotu. Pokręcił głową z dezaprobatą. Nachylił się znowu nad dziewczyną tym
razem biorąc szesnastolatkę na ręce. Spojrzał na mnie.
- To gdzie mam ją zanieść? – odezwał się szeptem. Wzruszyłem
ramionami. Akurat dzisiaj pokoi mamy pod dostatkiem. Zasugerowałem pokój
Harrego z dwóch powodów. Po pierwsze łóżko Styles’a słynie z tego, że jest
najwygodniejsze. Po drugie chciałem zobaczyć reakcję Zayna. Wszyscy wiemy, że
konkurują o względy Natalii. Tylko jeszcze nie jestem pewny, czy dla zabawy,
czy rzeczywiście biorą to na poważnie. Do tej pory uznaliśmy z Louisem i
Niallem, że to wszystko żarty. Jednak widząc jak Malik energicznie zaczął
kręcić głową i ciskać piorunami z oczu zacząłem się zastanawiać. Czyżby on…
Uśmiechnąłem się. Czas pokaże.
__________
Chwilę wcześniej dodałam rozdział na I Want To Break The Silence i teraz nadeszła kolej na mój "old" blog to jest "Live While We're Young ♫". Moja droga siostra cały czas mnie poganiała, abym cokolwiek napisałam, więc dziękujcie tej zacnej dziewczynie, bo bez niej zapewne nic się nie pojawiło ani tu ani na drugim opowiadaniu. Jestem szczerze zdumiona, że tak wiele Was przybyło! Sprawiło mi to wiele radości. Mam jednak nadzieję, że Wy także coś od siebie dacie i coś tutaj napiszecie. Chociaż kilka słów, czy Wam się podobało, czy nie. To dla mnie ważne, bo mieć czytelników to jedna sprawa, ale mieć czytelników, którzy regularnie komentują! Prawdziwy skarb, który trzeba pielęgnować! Chciałabym, więc podziękować przede wszystkim: mej siostrze (Tempery), która mnie wspiera, a także nazbyt często szantażuje, abym ruszyła swój zacny tyłek do roboty,
Horan Girl, która jest tutaj w zasadzie od początku i nie zostawiła mnie, mimo mego braku talentu ;)
James. ;**, jej komentarze są tak pokrzepiające, iż jestem gotowa napisać dla niej od razu trzy z rzędu, byle by tylko została i dalej czytała te bzdety.
Asurii, kiedyś tutaj weszła i dodała tak długi komentarz, że aż mi dech zaparło! Uśmiechałam się po nim dobre kilkanaście minut :)
Nice Zgodniałej - czyta i pisze kometarze, Panie i Panowie przed Wami ideał skrupulatnego czytelnika ;p
@JustNikaPlease, która to przyłapuje mnie jak swawolnie spędzam czas na Twitterze, zamiast pisać rozdziały i co chwilę się dopytuje, kiedy następny
Karry Styling, która potrafiła mnie zaszantażować, gdy zakończyłam rozdział w niepewnym momencie ;P
zauważyłam także ostatnio wzmożoną aktywność Victorii Horan oraz marcel cel cieszę się, że jesteście :)
oraz innym pojawiającym się, ale nie znikającym! Dziękuję!
A.